Około 40-50 osobowa grupa lęborczan, w tym głównie z ul. Kossaka, protestowała od godziny 11.00 do 11.45 na przejściu dla pieszych, blokując ruch na tej ulicy. W ten sposób chcieli zwrócić na tragiczny stan tej drogi, która stanowi fragment drogi wojewódzkiej 214 i jest jedną z najbardziej uczęszczanych arterii w mieście.
Ulica Kossaka jest w fatalnym stanie. Ciężkie samochody, podskakujące na nierównościach tej drogi, powodują, że pękają ściany budynków i ich fundamenty. Zniszczone i pokrzywione są stare chodniki, wykonane z dużych betonowych płyt. Na takim chodniku nie trudno o połamanie nóg, co przydarzyło się naprawdę jednej z mieszkanek tej ulicy.
Z mieszkańcami w proteście uczestniczyli radni miejscy i powiatowi, między innymi Maciej Szreder (radny niezrzeszony), Zbigniew Rudyk, Jarosław Walaszkowski czy Edmund Głombiewski (Prawo i Sprawiedliwość)
„ Dość tej władzy TRWANIA – Czas na DZIAŁANIA” lub „Dla władzy wysokie pensje i nagrody, dla mieszkańców dziurawe drogi” to jedne z haseł jakie widniały na transparentach trzymanych przez uczestników protestu. Natomiast do wszystkich zebranych, jak i do kierowców, którzy stali się mimowolnymi uczestnikami tego protestu wygłoszono przez megafon informacje dlaczego droga jest blokowana. Kierowcy, głównie lęborczanie rozumieli całą sytuację i popierali mieszkańców. Nawet turyści jadący tą trasą do Łeby, którzy mieli okazję przejechać jej kilkusetmetrowym odcinkiem rozumieli protestujących.
Treść jaką przekazali protestujący:
„My mieszkańcy Lęborka i w szczególności ul. Kossaka, jako organizatorzy tego protestu, pragniemy na wstępie przeprosić wszystkich uczestników ruchu drogowego, którzy w tej chwili stanęli w korku. Protest ten skierowany jest przeciwko bezczynności władz miasta Lęborka. Zależy nam na tym, aby ul. Kossaka, która jest częścią drogi wojewódzkiej, naprawdę nią była i na to miano zasługiwała. Niestety, od prawie 10 lat zamiast prawdziwego remontu, jest tylko łatanie dziur, a później łatanie łat.
Chodniki są w jeszcze gorszym stanie, bo nawet łat nie posiadają. Przejechać po nich rowerem jest prawie niewykonalne, a chodzenie, zwłaszcza dla osób starszych jest uciążliwe.
Ostatnio zebraliśmy prawie 500 podpisów, które trafiły również do władz województwa. Obiecano nam „Zieloną wyspę” a mamy Bangladesz.
Już nie prosimy, a żądamy prawdziwego i gruntownego remontu tej drogi. Jeżeli się nie doczekamy, to takie protesty będą częstsze i w ostrzejszym trybie.”