Budowa grekokatolickiej świątyni w Lęborku miała zacząć się w 2021. Na placu budowy stoi jednak tylko krzyż. Okazało się, że na drodze do budowy cerkwi pojawiło się wiele nieoczekiwanych problemów.
Pierwsza koncepcja zbudowania cerkwi w Lęborku powstała już w 2018 roku. Jednak już rok wcześniej wspólnota wiernych zaczęła zbierać fundusze na budowę własnej świątyni w Lęborku. Podczas budowy okazało się, że jest więcej problemów, niż początkowo przypuszczano.
– Początkowy projekt miał kosztować około miliona złotych. Szybko jednak ta cena zaczęła rosnąć – tłumaczy ksiądz Oleh Hrytsiv, administrator grekokatolickiej parafii pw. Św. Dymitra w Lęborku i główny zarządca projektu budowy cerkwi. – Pojawiła się kwestia podpiwniczenia budynku, zabezpieczenia przed powodzią, wzrosły ceny materiałów i usług ze względu na pandemię. Z jednego miliona, koszty wzrosły w ciągu kilku lat do prawie trzech.
Jednym z problemów było zagrożenie powodzią, związane z przebiegającą niedaleko placu budowy rurą z wieży ciśnień. Ponadto cała konstrukcja miała stać na podstawie z żelbetonu i miała być wyniesiona do poziomu ulicy Wyczółkowskiego. Według księdza Oleha miały być to główne koszty budowy całej konstrukcji:
– Architekt wyliczył, że samo wylanie podstawy z żelbetonu ma kosztować około dwie trzecie wszystkich kosztów budowy – relacjonuje kapłan. – Gdybyśmy zdecydowali się zasypać to i nie robić podpiwniczenia, to wciąż byłoby bardzo drogo.
W związku z tym w listopadzie zeszłego roku została podjęta decyzja o zmianie projektu. To z kolei spowodowało konieczność uzyskania nowego pozwolenia na budowę, które aktualnie jest rozpatrywane przez Wydział Budownictwa Starostwa Powiatowego w Lęborku.
Nowa cerkiew ma być bez podpiwniczenia i ma być zdecydowanie bardziej skromna, niż zakładał oryginalny projekt. Mimo tego przedsięwzięcie ma kosztować około 1,5 miliona złotych. Jest to ogromna kwota dla wspólnoty grekokatolickiej w Lęborku, która liczy niewiele ponad 100 osób i zebrała ponad400 tysięcy złotych na budowę. opisuje w ten sposób:
– Budowa będzie szła etapami – relacjonuje swój pomysł na inwestycję ks. Oleh Hrytsiv. – Wspólnota wiernych wspólnymi siłami zebrała już odpowiednio dużo funduszy, aby móc zacząć projekt. Nie tylko ofiarowywali pieniądze, ale również organizowali różne kiermasze i inne przedsięwzięcia. Chcemy też skorzystać z pomocy organizacji, które pomagają w takich przedsięwzięciach i mogłyby pokryć część kosztów, związanych budową świątyni. Musimy jednak mieć podstawę, nie możemy prosić o pomoc, jeśli nie mamy nawet fundamentów. Dlatego budowa musi ruszyć, zanim zaczniemy szukać dodatkowych źródeł finansowania.
Większość parafii grekokatolickich w województwie pomorskim ma swoje świątynie, natomiast Lębork wciąż jeszcze nie. Jest to bardzo ważne dla wspólnoty grekokatolickiej, ponieważ brakuje im tutaj miejsca, w którym poczuliby się jak u siebie. Póki co msze święte odbywają się gościnnie w kościele pw. Św. Maksymiliana Marii Kolbe w Lęborku.
– Dobrze, że możemy odprawiać msze w kościele na cmentarzu, za co jesteśmy wdzięczni, ale nie jest to to samo, co msza we własnej cerkwi. Brakuje nam takiego miejsca, związanego ze wschodnią duchowością i kulturą – mówi ks. Hrytsiv. – Wnuki przesiedleńców z Ukrainy już nie praktykują tradycji ukraińskich, a często nawet nie mówią po ukraińsku. Mamy nadzieję, że zetknięcie się z naszą kulturą i językiem na żywo, zmieni tę kolej rzeczy. Dlatego tak bardzo zależy nam na budowie tej cerkwi.
Budowa cerkwi ruszy, jak tylko uda się wytypować odpowiedniego wykonawcę oraz uda się zdobyć wszystkie potrzebne pozwolenia.
– Chcę odpowiedzialnie podejść do tak ważnego przedsięwzięcia, dlatego kroki podejmuję w tej sprawie ostrożnie – przekonuje kapłan. – Nie chciałbym, aby sprawa rozciągnęła się na całe lata.
1 Komentarz
żelbetonu? serio? Poprawcie – winno być żelbetu
Komentarze są wyłaczone