Przed Sądem Okręgowym w Słupsku odbywa się proces kierowcy tira, który 28 kwietnia ubiegłego roku spowodował katastrofę kolejową w Mostach. Dzisiaj na wniosek prokuratury wyrok nie zapadł. Kierowca tira przyznał się do zarzucanych mu czynów. Grozi mu do 8 lat pozbawienia wolności.
65-letni Franciszek S. z Elbląga, kierowca tira zeznał na rozprawie:
– Sygnalizacji, czerwonego światła nie było. Przede mną była parę wozów osobowych. Oni ruszyli, to ja ruszyłem za nimi. W pewnym momencie poczułem tylko uderzenie w tył naczepy i na tym się wszystko zakończyło. Nic po tym nie pamiętam, nic nie wiem, bo mnie zerwało z samochodu z kabiną.
Kierowca tira stwierdził też, że w momencie kiedy znalazł się na torach zgasł mu samochód. Wyszedł wtedy z kabiny, po czym ponownie próbował samochód ruszyć, ale było już za późno.
Przypomnijmy, że w katastrofie kolejowej w Mostach, w pociągu relacji Katowice-Gdynia zginęły dwie osoby: 57-letni mieszkaniec Szczecinka i 77-letnia mieszkanka Koszalina. Rannych zostało 24 pasażerów. PKP poniosło szkody na kwotę ponad 42 mln zł.
rak
