22/11/2024
Aktualności

Przeszedł 250 kilometrów wzdłuż brzegu morza

reklama
Przeszedł 250 kilometrów wzdłuż brzegu morza

Minął już tydzień jak Krzysztof Dawidowski wyruszył w 600 km wędrówkę brzegiem morza, jednocześnie modląc się za Polskę i za bezpieczeństwo. Swoją wyprawę lęborczanin nazywał „Różaniec wzdłuż granic”.

reklama

O marszu pisaliśmy w artykule:

www.lebork24.info/2023/05/17/leborczanin-idzie-600-kilometrow-i-modli-sie-za-ojczyzne/

Wyprawa rozpoczęła się w Świnoujściu, od granicy polsko-niemieckiej i ma się skończyć na granicy polsko – rosyjskiej. Zapytaliśmy Krzysztofa Dawidowskiego, jak się czuje po siedmiu dniach wyprawy i czy bywały cięższe momenty i ‘niespodzianki’ na trasie.

– Na początku chciałbym podziękować wszystkim znajomym, przyjaciołom, rodzinie za wparcie. Wszystkie słowa i codzienny doping bardzo mnie motywuje i pomimo ciężkich chwil, to dzień zaczynam z ogromnym uśmiechem i motywacją do działania. A to wszystko dzięki Wam i Duchowi Świętemu, który czuwa od samego początku wyprawy – mówi Krzysztof Dawidowski. – Z cięższych momentów, które w ciągu tych siedmiu dni doświadczyłem, to na pewno kontuzje w obu stopach i kolanach. Pęcherze, otarcia ale też ścięgna które są ponaciągane. Gdy kończę dzień i znajduje lokal do spania, to dzięki zabiegom, które stosuje, udaje się uśnieżyć ból i na drugi dzień ponownie wyruszyć w trasę. Lecz pomimo kontuzji cała trasa przebiega pomyślnie. Często osoby pytają mnie, czy nie jest mi za gorąco idąc w kurtce. Proszę mi uwierzyć, że ubiór warstwowy jest konieczny, gdyż większość drogi idę pod wiatr. Oczywiście zdarzają się także odcinki z przeszkodami. Tak jak np. w szóstym dniu zostałem szybko namierzony przy strefie wojskowej i poproszono mnie o opuszczenie linii brzegowej. Musiałem zawrócić i obejść całą strefę, więc to były dodatkowe kilometry, ale mimo to – brawo dla naszych służb za szybkie działania. Po drodze napotkały mnie dwie niespodzianki, jak odwiedzenie mojej rodziny i znajomych w Jarosławcu, m.in. radnego Zbigniewa Rudyka, który przekazał mi flagę narodową. W Jarosławcu zostałem serdecznie przywitany przez lęborczanina, który zaprosił mnie na poczęstunek do swojej kawiarni 'Klaja Cafe’, co było naprawdę miłe. Dzisiaj (22 maj) jestem w Rowach i tu odpocznę, przed jutrzejszą wyprawą. Czeka mnie rano 40 km do Łeby i mam nadzieje, że dojdę, bo czekać będą na mnie znajomi, którzy mi kibicują od samego początku.

reklama

zdjęcia źródło: Krzysztof Dawidowski

reklama

1 Komentarz

    Super inicjatywa, szczytny cel. Modlitwy nigdy nie jest za dużo. Życzę dużo wytrwałości, kondycji fizycznej i duchowej, a myślę że tej nie brakuje. Coraz bliżej do celu.🙂

    2
    7

Komentarze są wyłaczone