11 listopada nasza redakcja Lebork24.info ruszyła z nowym cyklem artykułów „Poznajmy się w Lęborku”. To wywiady które będą ukazywać lęborczan, których chcecie szczególnie wyróżnić. Na e-mail leborcznie@wp.pl wpłynęło setki wiadomości i historii o osobach, które chcieliście nam przedstawić.
Piątą osobą, którą chcielibyśmy przedstawić to Pan Łucjan Łaga, przez wielu znany jako LUTEK. Pan Łucjan pracuje jako listonosz od 1 sierpnia 1979r. Prywatnie mąż i tata trzech córek. Dziadek sześcioro wnucząt.
Spotkałam się z Panem Łucjanem w Restauracji 'POMIDOR’ w Lęborku, gdzie przy pysznej zimowej herbacie porozmawialiśmy o latach pracy listonosza, o marzeniach i o życiu…
WYWIAD:
Na wstępie chciałabym powiedzieć, że miło mi Pana oficjalnie poznać. Czy jest Pan zaskoczony nadesłanymi wiadomościami od czytelników?
Bardzo pozytywnie. Jest to po prostu bardzo miłe. Przez tyle lat mojej pracy myślę, że zbieram właśnie tego owoce.
To może na początek pytanie z tych prostszych. To Łucjan czy Lutek?
W dowodzie oficjalnie jestem Łucjan, lecz dla wszystkich jestem Lutek.
Od zawsze?
Tak, od małego. Rodzina, przyjaciele czy w szkole zawsze wołali do mnie Lutek.
Jak to się stało, że został Pan listonoszem? Czy spodziewał się Pan, że będzie to aż tyle lat?
W czasach, w których zaczynałem pracować nie było bezrobocia i można było sobie wybierać kierunek pracy zawodowej. Do pracy namówił mnie kolega, św.p. Mieczysław Gomółka, który pracował na poczcie ok. 36lat. Był moim kolegą ze szkolnej ławki od 2 klasy szkoły podstawowej. To właśnie on namówił mnie żebym przyszedł na pocztę do pracy. Pracował już rok i chwalił sobie pracę listonosza. Nie zapominajmy, że kiedyś był to zawód urzędnika państwowego.
Ile miał Pan lat jak zaczął pracować jako listonosz?
Około 17 lat. Kiedyś można było iść do pracy jako młodociany.
Z mojej perspektywy praca listonosza nie jest łatwa. Trudne warunki pogodowe, tysiące kroków dziennie oraz duża odpowiedzialność. To może opowie Pan jak wygląda taki dzień listonosza?
Każdy dzień jest inny. Rejon mam ten sam, ale codziennie mam inne listy do innych ludzi. Dzień można podzielić na etapy. Praca przed rejonem, czyli ułożenie listów. Znam swój rejon, więc nikt listów nie ułoży za mnie jak ja sam. Najważniejsze w ułożeniu jest, żeby listy prowadziły mnie po rejonie. Materiał przychodzi częściowo podzielony, ale to my listonosze przed wyjściem w rejon dzielimy sobie na rejony.
Jak się dzieli listy?
Jest po prostu ściana półek do dzielenia. Są wypisane różne rejony, różne skrytki oraz wszystkie instytucje. Po tylu latach pracy zna się numeracje czy numery skrytek. Więksi odbiorcy np. Prokuratura czy Sąd mają masę korespondencji, przychodzą częściowo pomieszane a częściowo posegregowane przez sortownię w Pruszczu Gdańskim.
Ile godzin dziennie Pan pracuje?
Powinienem pracować 8 godzin, ale zawód listonosza od niedawna jest zadaniowy. To wszystko zależy od dnia, ponieważ z reguły poniedziałki są cięższe, wtorki i środy lżejsze, a czwartki i piątki różnie. Ja w weekend odpoczywam sobie w domu, ale maszyna idzie i dlatego w poniedziałek jest kumulacja.
Czy ludzie wysyłają sobie jeszcze kartki świąteczne?
Jak zaczynałem pracę 40 lat temu, to święta na poczcie zaczynały się miesiąc wstecz. A teraz? Nie ma. Do domów prywatnych może 2 dziennie, ewentualnie kartki do firm.
To jak to jest z tymi dziennymi kilometrami?
Ja jestem listonoszem pieszym. Są rejony np. na osiedlach domków jednorodzinnych, wtedy są to rejony rozległe, więc jeździ się rowerem. Są rejony samochodowe, takie to bardziej rejony wiejskie. Mój krokomierz pokazuje 18tys. kroków dziennie, to taka moja norma.
A jak to jest z tą pogodą?
Wolę śnieg niż deszcz, lodu nie cierpię. Jak są upały to jestem w swoim żywiole. Jak jest lato to spotykam więcej ludzi na dworze czy na podwórkach. Rozmawiamy przy płotach, po prostu więcej ludzi jest na zewnątrz. Korespondencję można doręczać idąc i jest więcej okazji do porozmawiania.
Co w takiej pracy jest najtrudniejsze? Czy praca listonosza jest niebezpieczna?
Każdy listonosz ma notatnik zagrożeń, gdzie zapisuje się miejsca niebezpieczne w swoim rejonie. Taki notatnik pomaga innemu listonoszowi, w momencie mojej nieobecności. Są to jakieś osoby zaczepiające albo niebezpieczne psy. Miejsca gdzie są niebezpieczne psy i skrzynka na listy znajduje się we wnętrzu budynku, są po prostu unikane. Takie miejsce jest zgłaszane dyrekcji, następnie gdy ulotka nie pomoże jest wysyłane oficjalne zawiadomienie, żeby umożliwić dostarczanie korespondencji. Kiedyś było więcej takich sytuacji, teraz ludzie są bardziej poprawni.
A za co lubi Pan swoją pracę?
Na pewno pierwsze co przychodzi mi na myśl, to kontakt z ludźmi. Atmosfera w rejonie, żartowanie czy uśmiechy ludzi, których widzi się na co dzień. Nigdy z nikim nie miałem przykrej sytuacji. Jak wchodzę do biur, to wiem gdzie mogę zażartować. Ludzie odwdzięczają się uśmiechem i sympatią. Do pracy rano to naprawdę idę z chęcią bo wiem, że spotkam się znowu z tymi fajnymi ludźmi.
Jak się zmieniły czasy na Poczcie przez 40lat?
Kiedyś byłem urzędnikiem państwowym, nosiliśmy czapkę z orzełkiem i mundur. Mundury mieliśmy różne. Gdy zacząłem pracę miałem szary mundur, potem były zielone a następnie niebieskie. Teraz jestem po prostu pracownikiem spółki z logiem Poczty Polskiej.
Pamięta Pan przejście na Pocztę Polską S.A.?
Już dokładnie nie pamiętam ile umów podpisałem pracując w jednym zakładzie w trakcie przekształcania. Kiedyś poczta nazywała się ‘Polska Poczta, Telegraf i Telefon’, brzmi tak trochę komunistycznie. Zmieniła się po prostu nazwa pracodawcy na Poczta Polska.
Jak kiedyś wyglądała korespondencja?
Kiedyś nie było telefonów czy smsów. Ludzie pisali do siebie i czekali na listy. W moich pierwszych 3 latach pracy, to byłem listonoszem depeszowym, po prostu doręczycielem telegramów. Moim rejonem był cały Lębork. Pracowało nas dwoje i pracowaliśmy nawet w sobotę i niedzielę. W telegrafie pracowały kobiety, które depesze przekształcały w telegram. Gdy już dostawałem telegram taki materialny, miałem wtedy 45 minut na dostarczenie telegramu zawiadamiającego o śmierci mężą/żony czy członka rodziny. Takie sytuacje jak np. zawiadomienie o śmierci małżonka, było nadawane ze szpitala w Lęborku do telegrafu. Jeżeli telegram był z czerwoną etykietką był to telegram pilny, lub pogrzebowy. Telegraf działał do 21:00, a ja pracowałem do 21:50. W niedzielę telegraf pracował od 9:00 do 11:00 i od 16:00 do 19:00.
Spotyka Pan dziennie setki lęborczan, jacy jesteśmy? Czy w codziennych sprawach potrafimy znaleźć chwilę na rozmowę?
Listonoszowi z łatwością przychodzi kontakt z osobami starszymi. Starsze osoby z reguły potrzebują tego kontaktu czy rozmowy. Czasami chcą się wygadać, czasami potrafią poprosić o małą przysługę, np. zaprogramowanie kanałów telewizyjnych. To taka drobnostka, a ile radości i wdzięczności się czuje. Codziennie jest coś fajnego, taka przygoda czy jakieś pozytywne zdarzenie. Dla mnie to normalne, po prostu część mojej pracy.
A za co lubi Pani Lębork?
Za to że się tu urodziłem. Za to że wszystko co lęborskie, to moje. Tu poznałem żonę, urodziły się moje córki, widzę jak dorastają wnuki. Za to, że widzę jak Lębork się zmienia.
Jakie jest Pana ulubione wspomnienie z Lęborka?
Wszystko, co związane z pracą i rodziną. Miłe są opinie osób, które spoza naszego miasta kupują mieszkanie w Lęborku i mówią mi jako listonoszowi, że wybrał Lębork z powodu, bo jest piękny i zielony. Nowi mieszkańcy chwalą Lębork, bo naprawdę Lębork jest piękny.
Teraz zupełnie inne pytanie. Jak wolny czas spędza Lutek?
Staram być się aktywnym również w czasie wolnym od pracy udzielając się w działalności społecznej w lokalnym samorządzie, ale to odrębny temat. Najszczęśliwszy jestem majsterkując, remontując, naprawiając to, co zbudowałem dotychczas, czyli własne gniazdko. W moim ukochanym mieście wraz z rodziną cieszę się z życia.
Jakie jest największe Pana marzenie?
Po pierwsze szczęście i zdrowie dla rodziny. Po drugie aby Lębork, nasze miasto, dzięki wspaniałym mieszkańcom rozwijał się i unowocześniał. A po trzecie chciałbym złowić złotą rybkę i żyć w zdrowiu na emeryturze
A tak na zakończenie – czy ma Pan jakąś swoją złotą myśl, która motywuje do działania i chciałaby Pan się nią podzielić?
Pozytywne nastawienie do ludzi wraca jak bumerang. Szanujmy się, uśmiechajmy się do siebie na co dzień!
Dziękuję bardzo za wywiad i poświęcony czas. Jeszcze raz chcę powiedzieć, był to dla mnie zaszczyt Pana poznać!
Również było mi bardzo miło. Chciałem pozdrowić wszystkich lęborczan oraz czytelników Lebork24info.






Zgłoszenia od czytelników
Dzień Dobry. Chciałbym zgłosić Pana Łucjana, który jest listonoszem odkąd pamiętam. Jest przemiłym, zawsze uśmiechniętym człowiekiem.Praca listonosza nie jest lekka, a mimo to Pan Łucjan zawsze pozytywny. Pozdrawiam
dzien dobry redakcjo. Chciałbym zgłosić listonosza Łucjana Łage.Jest to człowiek, który nigdy nie odmówił rozmowy, zawsze zapyta co słychać.Nie wyobrażam sobie innego listonosza, którego można by opisać i pochwalić za jego pozytywny charakter. Pozdrawiam, Andrzej W.
super inicjatywa żeby przedstawić kogoś kogo codziennie mijamy w naszym mieście.Pan Łucjan Łaga, to listonosz który jest miły i bardzo serdeczny. Pozdrawiam,Krystyna
Dzień Dobry. Mam 64 lata i od 30 lat codziennie listy przynosi mi fantastyczny człowiek. Pan Łucjan, który jest listonoszem. Jest bardzo optymistyczny do życia i ludzi.Często rozmawiamy, bo mimo że się nie znamy bardziej prywatnie to jak się spotkamy to zawsze zamienimy krótkie słowa, oraz życzymy sobie miłego dnia.Tak sobie pomyślałam, że takich ludzi w tych czasach rzadko się spotyka bo mamy trudne czasy. Ale Pan Łucjan zawsze pozytywny mimo że taka praca nie jest łatwa.
Listonosz Łucjan Łaga.Fajny uśmiechnięty facet, na poczcie zawsze wesoły i kawały opowiada
Chciałbym zgłosić mojego kolegę Lutka.Pracuje jako listonosz z wieloletnim stażem. Jest dobrym człowiekiem, który nigdy nie odmówił pomocy. Nazywa się Łucjan Łaga. Oprócz tego że jest fajnym kumplem, to także super facetem w pracy. Pozdrawiam, Jan
Dzień Dobry.Nazywam się Elżbieta,Chciałam zgłosić do konkursu Pana Łucjana, który jest przemiłym Panem listonoszem. Zawsze uśmiechnięty, życzliwy i pomocny. Pozdrawiam
Witam. Zgłaszam Pana Łucjana Łaga, który pracuje jako listonosz chyba z 30 lat. Fajny facet. Zawsze miły i uśmiechnięty. Taki znany listonosz. pozdrawiam
Dzień Dobry. Gdy tylko zobaczyłam plebiscyt na lęborczanina, pomyślałam o moim cudownym listonoszu. Pan Łucjan (nazwiska nie znam). Zawsze gdy się widzimy to porozmawiamy, mądry i miły. Taki uśmiechnięty. Rzadko można spotkać tak serdeczną osobę za każdym razem. Pozdrawiam Alicja K.