Stacja KULTURA otworzyła w miniony piątek podwoje dla pierwszych w jej historii wernisażowych gości. Przybyli oni na otwarcie wystawy rzeźb Bolesława Mielewczyka. Imprezę zorganizowała Lokalna Organizacja Turystyczna ZIEMIA LĘBORSKA-ŁEBA przy współpracy z Lęborskim Centrum Kultury FREGATA i Pałacem „Pod bocianim gniazdem” w Runowie.
Ekspozycja obejmuje 27 oryginalnych instalacji o bardzo sugestywnym wyrazie. Są to najnowsze prace, jak powiedział sam autor. W kilku – spośród tych kompozycji z drewna oraz z gipsu – czytelne są elementy sakralne, niekiedy jednoznacznie. W aranżacji wystawy wspomogła artystę Tatiana Radecka.
– To była jedna z najlepszych ekspozycji, jakie – moim zdaniem – prezentowano w naszym mieście – powiedziała Halina Krzewniak, prezes Stowarzyszenia Twórców i Animatorów Kultury TAK. – Formy przestrzenne zaskoczyły wszystkich fantastyczną naturalną barwą i umiejętnym wykorzystaniem przez autora faktury drewna. Oryginalne drewniane plastry o różnorodnych kształtach połączył on z misternie wykonanymi reliefami-złotymi zdobnikami, przez co uzyskał zaskakujący kontrast pomiędzy skromną naturą a bogatymi wypracowanymi detalami. W niektórych odczytuję małość człowieka w zderzeniu z naturą. Sala wystawowa wypełniona była po brzegi ku radości organizatorów.
– Impreza udała się nad podziw – mówi Jan Kiśluk, dyrektor LOT. – Cieszymy się, że pan Bolesław przyjął nasze zaproszenie, a nie ukrywam, że namawianie go do współpracy z nami trochę trwało. Od propozycji do realizacji minęły trzy miesiące.
Artysta urodził się w Garczegorzu w 1957 r. Zdolności plastyczne przejawiał od małego. W szkole podstawowej nauczycielka plastyki zachęciła go do zapisania się do koła plastycznego, zauważywszy jego dobrze wykonane rysunki zwierząt i drzew. Równie dobrze malował farbami plakatowymi. Jego ulubionymi wtedy przedmiotami były poza plastyką geografia, przyroda i w-f.
– Do Liceum Plastycznego w Gdyni Orłowie namawiały mnie moja wychowawczyni i koleżanka z klasy, która się tam wybierała – wspomina pan Bolesław. – Ten wybór nie podobał się moim rodzicom. Nakłaniali mnie do zdawania do Technikum Elektrycznego w Wejherowie, by wyuczyć się konkretnego zawodu. Cale szczęście, że egzaminy do liceum w Orłowie były o miesiąc wcześniej i mogłem rodzicom obiecać, że w razie niepowodzenia będę zdawał do technikum.
Ale powiodło się i liceum zakończyłem maturą, by potem móc studiować w Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych w Gdańsku na wydziale rzeźby w pracowni prof. Adama Smolany. W programie był rysunek, rzeźba pełna, ceramika, małe formy rzeźbiarskie, plenery w drewnie i w kamieniu. Każdy student musiał to zaliczyć. Mnie interesowała płaskorzeźba. Dyplom, który zrobiłem w 1986 roku, składał się z cyklu płaskorzeźb, wykonanych w gipsie patynowanym. Ich tematyką był człowiek ze swoimi egzystencjalnymi problemami, jak wiara, cierpienie, życie i śmierć.
Po studiach Bolesław Mielewczyk podjął pracę w Sokółce (woj. podlaskie) jako nauczyciel plastyki w tamtejszym Liceum Ogólnokształcącym i instruktor w Domu Kultury. Wrócił na Pomorze w 1998 r. Dostał pracę w Wicku w Gminnym Ośrodku Kultury, a potem w Zespole Szkół w Wicku.
– Z chęcią zajmuję się edukacją plastyczną dzieci i młodzieży, a w chwilach wolnych rzeźbię, maluję, kopiuję obrazy na zamówienie, piszę ikony – wyznaje artysta. – Najlepiej wypoczywam w otoczeniu naszej pięknej przyrody z wędką w ręku, przemierzając kilka kilometrów dziennie rzekami w poszukiwaniu okazałych troci i pstrągów. Wracając do domu wiem, że czekają na mnie wspaniałe dzieci i żona, którzy wspierają mnie we wszystkim, co robię.
Wystawę można podziwiać do końca lutego od poniedziałku do piątku włącznie w godzinach od 9 do 16.
– Serdecznie zachęcamy do odwiedzin naszej galerii, bo warto zobaczyć tak oryginalne i niepowtarzalne dzieła artystyczne – zaprasza Jan Kiśluk. – Tego typu prezentacja jest w naszej niedawno otwartej placówce pierwszą z serii, ponieważ chcemy przedstawiać ludzi z pasją, którzy realizują się w różnych dziedzinach
Tekst Iw. Ptasińska
Fot. Michał Sałata