Jak informuje Polska Agencja Prasowa (PAP), w dniu wczorajszym, podczas spotkania z sympatykami i działaczami PiS w Pruszkowie, Prezes – Jarosław Kaczyński oznajmił, że podjęte zostały działania zmierzające do tego, żeby prąd dla każdej rodziny zużywającej do 2000 kWh rocznie był po cenie stałej, co miałoby oznaczać, że dla 2/3 uboższych gospodarstw domowych w naszym kraju cena prądu pozostałaby bez zmian. Prezes PiS zapowiedział ponadto, że… „jeżeli ktoś zmniejszy zużycie w stosunku do poprzedniego roku co najmniej o 10 proc. to będzie miał jeszcze dalsze ulgi…”.
To kolejna forma pomocy dla wybranej grupy „najuboższych”. Rzecz jasna każdy w tym momencie zacznie sprawdzać, ile prądu zużył w 2021 i 2022 roku oraz czy ma jakieś szanse skorzystać ze stałych cen prądu oraz czy może jeszcze coś z tego zużycia „uszczknąć”, by uzyskać kolejne profity z dalszych ulg. Trudno powiedzieć, ile jest w naszym kraju takich gospodarstw domowych, ale np. piszący te słowa ma w domu pompę ciepła i nie „załapie” się ani na „dodatek węglowy” (bo rząd dla takich osób rekompensat nie przewidział) ani tym bardziej na „zamrożenie” cen prądu, gdyż osoby posiadające takie urządzenia (także Ci od pieców na ekogroszek, pellet i innych źródeł energii działających na prąd) raczej nie będą w stanie zejść z zużyciem prądu poniżej 2000 kWh.
Co więcej,nie ma też dobrych wiadomości dla osób, które wciąż czekają na wypłaty „dodatku węglowego”. Choć nadal nie wiadomo kiedy te pieniądze będą mogły być wypłacone, to właśnie wczoraj pojawiły się wyliczenia wskazujące na to, że środków tych jest dużo mniej niż potrzebujących. To oznacza, że dodatek może być o wiele niższy niż obiecane 3.000 zł. Choć obecny stan prawny „dodatku węglowego” jest dość ułomny, rząd apeluje, by samorządowcy poczekali na wejście w życie korekty złych przepisów… w myśl których, na jeden adres będzie można uzyskać jeden dodatek.
Ale jest też i inny problem. Media ogólnopolskie wskazują, że pieniędzy na wypłatę dodatku węglowego może być po prostu za mało. Jak informuje portal next.gazeta.pl na wsparcie w postaci tzw. dodatku węglowego przeznaczono 11,5 mld złotych, a tymczasem dane tylko z 11 województw wskazują już na zapotrzebowanie w kwocie 10,9 mld zł. To oznacza, że kwota dodatku może spaść z 3.000 do 1.800 zł ! Rzecz jasna o ile rząd nie dorzuci znów kilku mld złotych do tego „programu”. Potencjalni beneficjenci martwią się jednak, w jakiej cenie ten węgiel będą mogli nabyć, bo wszystko wskazuje, że „dodatek węglowy” nie wystarczy nawet na 1 tonę.
I tu z „pomocą” przyszła w dniu wczorajszym, Minister Klimatu i Środowiska – Anna Moskwa, która przekonywała w porannym programie „Graffiti” na antenie Polsat News, że w Polsce nie jest problemem ilość węgla, ale jego cena. Jak stwierdziła… „Węgla w Polsce jest i będzie pod dostatkiem Nie oznacza to jednak, że da się go kupić w rozsądnej cenie…” Tańszy jest ten węgiel z polskich kopalń. Żeby go jednak kupić, trzeba stać kilka dni czekając w kolejce lub próbować kupić go na aukcji internetowej. Ale polskiego węgla nie wystarczy, dlatego też zakupiono kilka milionów ton za granicą… „Nikt nie powiedział, że węgiel czy jakiś surowiec będzie za darmo. Węgiel, który jest w dobrej cenie, to jest węgiel z krajowego wydobycia, ale nie obiecywaliśmy, że wystarczy dla wszystkich…” – mówiła w programie „Graffiti” Anna Moskwa.
Dzisiaj węgiel z krajowego wydobycia kosztuje już 2100 zł netto + VAT + ewentualna marża „sprzedającego”. Minister Moskwa dodała, że węgiel dociera do Polski głównie z Kolumbii, Indonezji, Australii i RPA. Jego cena końcowa jest wyższa niż rodzimego surowca między innymi z powodu konieczności doliczenia kosztów transportu…
Wnioski ? Węgla krajowego jest niewiele, a jeśli jest… kosztuje już 2100zł netto. Nie wiadomo też, kiedy rząd przyjmie „korektę” dotychczasowych, złych przepisów oraz czy kwota „dodatku węglowego” będzie na poziomie 3000 zł, czy też może dużo niższej ? Wczoraj doszła jeszcze kwestia zamrożenia cen energii elektrycznej dla rodzin zużywających do 2000 kWh rocznie… A zima tuż, tuż…
źródła informacji: PAP, next.gazeta.pl, zdjęcie: pixabay
