Przyjmuje kobiety cierpiące na nerwicę, tarczyce, depresje, choroby przewodu pokarmowego, guzki, torbiele, mięśniaki. Mężczyźni przychodzą do uzdrowiciela z chorobami prostaty, nerwicy, z bólami głowy i nóg oraz kłopotami ze snem.
– Przyszłam ze schorzeniem stawów kolanowych – mówi pani Krystyna. – Przez ostatnich osiem lat opiekowali się mną lekarze medycyny konwencjonalnej. Nie pomagały leki, rehabilitacja. Lekarze nastawili się na operację i wymianę stawów kolanowych na protezy metalowe. Miałam trudności z chodzeniem. Lekarze przez cały czas stosowali blokady. Byłam u pana Mickiewicza dwa razy. Miesiąc temu stawy strasznie mi spuchły, po zabiegu ból minął, kilka dni później opuchlizna zeszła. Dzisiaj normalnie chodzę i to wszystko dzięki medycynie niekonwencjonalnej.
48-letnia pani Zofia z Warszawy, która bardzo długo cierpiała na niebezpieczną chorobę (ale nie chce wyjawić jaką), opowiada: – Żyję dzięki panu Mickiewiczowi. Leczyłam się u wielu specjalistów i straciłam już nadzieję na powrót do zdrowia. Po kilku wizytach dolegliwości zniknęły. Wyniki badań mam dobre i proszę o tym napisać.
Jacek Mickiewicz z Gdańska to wybitny bioenergoterapeuta, nazwany „człowiekiem ostatniej nadziei„. Po programach telewizyjnych i artykułach prasowych znany uzdrowiciel ma pełne ręce roboty, jest oblegany przez chorych do późnych godzin wieczornych. Przychodzą osoby z różnymi chorobami jak nerwice, choroby tarczycy, depresje, choroby przewodu pokarmowego, guzki, torbiele, mięśniaki u kobiet, oraz bardzo wielu cierpiących na choroby onkologiczne. Panowie najczęściej odwiedzają uzdrowiciela z chorobami prostaty, nerwicy, bólami głowy i kłopotami z sercem. Udało nam się dotrzeć do osób, które korzystały z usług tych wybitnych specjalistów.Leczenie nerwic,stresów i depresji – odpowiedzialnych za większość schorzeń , rozluźnienie skurczu mięśni około kręgosłupowych i zniesienie bólu,metodą rolfingu,umożliwiając zniekształconym i przykurczonym mięśniom odzyskanie pierwotnej postaci.
Działanie bioenergią znoszące wszelkie stany chorobowe,wzmacniające i pobudzające system imunologiczny i odpornościowy do właściwej pracy.
– Nie każdy może zostać bioenergoterapeutą – twierdzi Mickiewicz. – To dar, w który trzeba najpierw uwierzyć. Żadne książki nam w tym nie pomogą. Najczęściej przychodzą do mnie ludzie z nowotworami i depresjami. Bywa, że jestem dla nich ostatnią deską ratunku – dodaje.
Jak przyznaje, zawsze uczciwie namawia swych pacjentów, by najpierw zasięgali opinii lekarzy.
– Tylko dzięki takiej współpracy można przynieść ludziom ulgę w cierpieniu i przyspieszyć ich powrót do zdrowia – zaznacza Jacek Mickiewicz.
Ciepło i energia?
– Ból w plecach doskwiera mi tak bardzo, że momentami nie mogę wytrzymać. Mam dość użerania się z lekarzami, których nie mogę doprosić o skierowanie do sanatorium, dlatego postanowiłam powierzyć swoje zdrowie bioenergoterapeucie – mówi pani Wanda ze Świecia.
Niektórzy korzystali już z podobnych usług, chwaląc sobie przy tym ich efekty.
-
W sumie, będzie to już moja czwarta wizyta, ale u tego pana jestem po raz drugi – mówi Józef Kamiński z Gruczna. – Odziedziczyłem genetycznie po matce problemy z nerkami, na których rosną mi torbiele. Przy pierwszej wizycie, zaraz po dotyku poczułem niesamowite ciepło i energię. Potem zauważyłem, że systematyczne terapie wstrzymują dalszy rozwój choroby – dodaje Józef Kamiński.
Artykuł sponsorowany