W sobotę, 26 kwietnia, o godzinie 10:00 na placu św. Piotra w Watykanie odbyły się uroczystości pogrzebowe papieża Franciszka. We mszy św. wzięło udział ok. 200 tys. wiernych, w tym ok. 170 oficjalnych delegacji z całego świata, a wśród nich m.in. koronowane głowy oraz prezydenci Polski, USA, Francji, Niemiec i Ukrainy. Poprosiliśmy księży posługujących w lęborskich parafiach o osobistą refleksję na temat pontyfikatu zmarłego papieża.
Ceremonia rozpoczęła się od wystawienia trumny z ciałem papieża Franciszka przed bazyliką św. Piotra. Mszy świętej przewodniczył kardynał Giovanni Battista Re, dziekan Kolegium Kardynalskiego. Po mszy pogrzebowej kondukt z papieską trumną przejechał z Watykanu do bazyliki Santa Maria Maggiore (Matki Bożej Większej), gdzie papież został pochowany zgodnie ze swoją wolą.
Podczas telewizyjnej transmisji w licznych komentarzach przypominano, że Franciszek wybrał drogę poświęcenia do ostatniego dnia życia oraz że był papieżem przede wszystkim ludzi ubogich i najbardziej dotkniętych rzeczywistością.
Przypomnijmy, że papież Franciszek, czyli Jorge Mario Bergoglio urodził się 17 grudnia 1936 r. w Buenos Aires, a zmarł w Poniedziałek Wielkanocny, 21 kwietnia 2025 r., o godz. 7:35 rano w wieku 88 lat. Był argentyńskim duchownym rzymskokatolickim, jezuitą, arcybiskupem metropolitą Buenos Aires i prymasem Argentyny w latach 1998–2013, kardynałem prezbiterem w latach 2001–2013.
Jego pontyfikat rozpoczął się 13 marca 2013 r. i trwał 12 lat, jeden miesiąc i osiem dni (zastąpił Benedykta XVI po jego abdykacji). Był pierwszym papieżem z Ameryki Południowej i pierwszym spoza Europy od czasu papieża Grzegorza III, który zakończył pontyfikat w 741 r.
Jak przekazał w komunikacie Watykan, przyczyną śmierci papieża Franciszka był udar mózgu i następująca po nim nieodwracalna niewydolność serca. Z aktu zgonu podpisanego przez watykańskiego lekarza wynika, że tuż przed śmiercią papież zapadł w śpiączkę. Jak podano, papież cierpiał na wcześniejszą ostrą niewydolność oddechową z powodu obustronnego multimikrobiotycznego zapalenia płuc, rozstrzelenie oskrzeli, nadciśnienie tętnicze i cukrzycę typu II.
Papież Franciszek we wspomnieniach lęborskich księży:
Ks. Marek Bogusz, proboszcz parafii pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Lęborku:
– Ja mam jedno, ważne dla mnie wspomnienie związane z papieżem Franciszkiem. Gdy był w Polsce w 2016 r. na Światowych Dniach Młodzieży, to miałem okazję koncelebrować z kapłanami, którzy byli na Jasnej Górze, mszę św. właśnie pod przewodnictwem papieża Franciszka. Zapamiętałem jego kazanie o obecności Maryi w życiu, o Kanie Galilejskiej i porównaniu jej do Częstochowy. Stałem blisko, może około 3 metrów od niego. Pamiętam entuzjazm i szacunek wobec papieża wszystkich dookoła. Pamiętam też jakie było niesamowite przeżycie, gdy obok nas przejeżdżał papamobile i z tak bliskiej odległości mogliśmy zobaczyć następcę św. Piotra. Świadomość, że pasterz Kościoła jest tak blisko wywoływała elektryzujące, szokujące, ale zarazem pozytywne i ciepłe wrażenie. Mimo, że był to papież z Argentyny, to w ogóle nie czuło się dystansu, trochę tak, jak było za czasów Jana Pawła II. Myślę, że z Jan Paweł II i Franciszek mieli dwie zupełnie różne osobowości, ale byli porównywalni pod względem czci Matki Bożej. To na sto procent. Świadczy o tym też fakt, że chciał zostać pochowany w bazylice Santa Maria Maggiore, czyli bazylice Matki Bożej Większej.
Franciszkanin o. Damian Basarab, proboszcz parafii pw. św. Jakuba Apostoła w Lęborku:
– Myślę, ze już samo imię, które wybrał Franciszek wskazuje jego wielkie związanie z zakonem franciszkańskim. Co prawda papież był jezuitą, ale zdecydował się wybrać imię, które nosił św. Franciszek z Asyżu. Dla naszego zakonu jest to dosyć ważne, bo zdecydował się być jego naśladowcą. Przypomnę, że św. Franciszek pokazywał dobre oblicze Boga, który jest dobry. Wielkim motywem działającym w sercu papieża była troska o pokój na świecie. „O, Panie, uczyń mnie narzędziem Twojego pokoju” – tak brzmi początek modlitwy o pokój, która jest przypisywana św. Franciszkowi. Myślę, że te słowa w pontyfikacie papieża Franciszka jak najbardziej wybrzmiewały. Papież, podobnie jak św. Franciszek z Asyżu, głosił miłość tam, gdzie panuje nienawiść, wybaczenie tam, gdzie panuje krzywda, jedność tam, gdzie panuje zwątpienie, nadzieję tam, gdzie panuje rozpacz, światło tam, gdzie panuje mrok, a radość tam, gdzie panuje smutek.
Ks. Wiesław Dylewski, wikariusz parafii Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski w Lęborku:
– Papież Franciszek swoim pontyfikatem był często bardzo podobny do tak bardzo nam bliskiego papieża Jana Pawła II. Otwarty na drugiego człowieka, odwiedzający wiernych w ich własnych ojczyznach, a przede wszystkim wnoszący radość Ewangelii. Był często przez nas niezrozumiały w swoim nauczaniu o Chrystusie, w stylu głoszenia, co upatruję w różnicach kulturowych. Musimy pamiętać, że papież z Argentyny, a zatem z innego kręgu kulturowego, nie zawsze był przyjmowany przez Europejczyków z entuzjazmem. Kościół jednak jest katolicki, czyli powszechny, toteż adresatami nauczania są wierni z całego świata. Uważam, że sposób głoszenia Chrystusa i Jego Ewangelii był dzięki Papieżowi Franciszkowi zrozumiały i bliższy dla wierzących na całym świecie. Wystarczy przeczytać choćby ostatnią encyklikę Papieża – „Dilexit nos”, która jest wspaniałym zwierciadłem ukazującym miłość Chrystusa.
Pontyfikat zmarłego papieża doskonale wpisał się w historię pontyfikatów Jana Pawła II i Benedykta XVI, a głęboko ufam, iż Duch Święty tak pokieruje Kościół, że Dobra Nowina dotrze do wiernych na całym świecie dzięki papieżowi, który niebawem, w ramach konklawe będzie powołany. Duch Święty wie, czego nam potrzeba. Przyjmując tę prawdę stańmy z wdzięcznością za minione lata posługi Franciszka, prosząc Boga o następcę, który wskaże nam właściwą drogę, którą Kościół ma iść za Chrystusem.
Ks. Wojciech John, proboszcz parafii pw. Świętego Maksymiliana Marii Kolbego i Wszystkich Świętych w Lęborku:
– Papież Franciszek był zawsze wzorem dla kapłanów i tym, który wskazuje drogę. Jego pielgrzymki były wyrazem apostolskiego pielgrzymowania i oddania Kościołowi, ale także nauczania, przede wszystkim w krajach, gdzie chrześcijaństwo dopiero się rozwija. To było fascynujące, że podróżował i głosił słowo Boże mimo swojego wieku i coraz mniejszych sił. Ja zawsze go podziwiałem za trud pacy apostolskiej, zwłaszcza tam, gdzie głosił Jezusa Chrystusa jako pasterz, jako ten, który chce pokazać, że jest dla ludzi. Natomiast ostatni czas jego cierpienia, gdy znajdował się w szpitalu, był wzorem pokory i miłości łączenia się z ludźmi. To było wyjątkowe. Z jeden strony był ojcem świętym, a z drugiej strony pokazywał, że jest człowiekiem i umiał poddać się tym, którzy się nim opiekowali. Chciał być z ludźmi do ostatniego momentu życia. Tak powinien robić każdy człowiek – być dla każdego i z każdym. Papież Franciszek był człowiekiem pokornym, nie zależało mu na zaszczytach. Interesowało go wychodzenie do ludzi najbardziej skrzywdzonych, cierpiących i ubogich.
Czytaj też:
Zdjęcia: YouTube