Rozmowa z Urszulą Walburg, kierownik Kaszubskiego Zespołu Pieśni i Tańca „Levino”.
– Dzień Jedności Kaszubów to doskonała okazja, by porozmawiać o bogactwie i wyzwaniach kaszubskiej kultury. Jak Pani, postrzega rolę kaszubszczyzny w dzisiejszych czasach?
– Przede wszystkim szanować naszą kaszubską kulturę, żeby nie odcinać się od niej w żaden sposób. Wydaje mi się, że można by było pokazywać ją w bardziej nowoczesny oraz otwarty sposób. Właśnie chwilę temu skończyłam realizować projekt, w którym jako Zespół Pieśni i Tańca „Levino” jeździliśmy po szkołach i przedszkolach. Podczas swoich wizyt opowiadaliśmy o instrumentach, o strojach, o podstawowych tańcach kaszubskich. W wielu miejscach udało nam się również z dziećmi poćwiczyć. Rozmawialiśmy o tym, że kultura ludowa jest bardzo uniwersalna. Niejako kultura ludowa z czasem stała się nawet jakby modna.
– Gdzie się Pani urodziła i od jak dawna rodzina jest związana z Kaszubami? Czy mogła by Pani opowiedzieć o swoich korzeniach?
– Ja urodziłam się tutaj, w Lęborku, tak samo jak moi rodzice. Babcia natomiast jest Kaszubką, pochodzi z Bożego Pola, a dziadek z Polski Centralnej. Wiem, że po drugiej wojnie światowej sprowadzili się do Łeby. Dziadek mój był rybakiem, tak samo jak mój tata oraz jego bracia, czyli moi wujkowie. Babcia była krawcową.
– Czy w Pani domu rodzinnym posługiwano się językiem kaszubskim? Jak Pani nauczyła się tego języka? Czy w szkole również używano kaszubszczyzny?
– Niestety, w czasach, kiedy ja chodziłam do szkoły, nie było tak jak teraz zajęć z języka kaszubskiego, tak jak są teraz. Pamiętajmy również, że za moich czasów szkolnych, kaszubski nie był językiem, lecz był uznawany za gwarę kaszubską. Dopiero później to się zmieniło. Dziś języka kaszubskiego można się uczyć w szkole, a nawet można zdawać z niego maturę. Dzieci, które mówiły po kaszubsku, po prostu wynosiły to z domu. W moim domu również nie mówiono zbyt dużo w tym języku. Podłapywałam niektóre słówka kaszubskie od babci, jak to dzieci, zapamiętają co usłyszą, a później kiedy powiedziałam tak w szkole, nawet nie świadomie, no upominano mnie, że to nie jest po polsku, że mamy się posługiwać poprawną piękną polszczyzną. Na co dzień nie mówiło się po kaszubsku, tylko właśnie po polsku. Pewnie dlatego niestety nie potrafię mówić płynnie po kaszubsku.
– Czy spotkała się Pani z przejawami dyskryminacji z powodu swojej kaszubskiej tożsamości?
– Ja osobiście nie spotkałam się z takimi sytuacjami dyskryminacji. Wiem, że sytuacje są różne i niektórzy mogli mieć takie nieprzyjemności, ale ja sama takowych nigdy nie przeżyłam.
– Czy uważa Pani, że język kaszubski jest wciąż „żywym” językiem, czy też powoli zanika? Jakie są Pani obserwacje w tej kwestii?
– Na pewno nie uważam, że język ten zanika, ponieważ widać, że jest chęć w narodzie, młodzi ludzie często bardzo chętnie chcą się uczyć tego języka. Język kaszubski tak naprawdę jest tak różnorodny, że taki na przykład Kaszub z „nordy”, czyli z północy może mieć problem z dogadaniem się z Kaszubem, z przykładowo Bytowa. Jest dużo różnic językowych. Prawda jest taka, że jeśli język jest żywy, jeśli ma swoich użytkowników, to on się cały czas zmienia. Sam fakt, że w języku kaszubskim powstają nowe słowa jest wystarczającym dowodem na to, że język ten jak najbardziej nie zanika. Tym bardziej, że jest przecież dostęp do bogatej literatury, czy do różnych słowników. Póki ten język ma swoich użytkowników, to on tak szybko nie umrze. Na studiach uczył mnie pan profesor Breza, specjalista od języka polskiego, ale również jak się później okazało kaszubskiego, który gdy dowiedział się skąd pochodzę, mówił, że teraz muszę wiedzieć wszystko na temat języka kaszubskiego. Musiałam wykonać dodatkową ciężką pracę, żeby dowiedzieć się na przykład skąd wzięły się specjalne znaki, które są w języku kaszubskim. Co się okazało? Że było to bardzo ciekawym doświadczeniem, ponieważ okazało się, że są to głoski i samogłoski, które pozostały po dawnych jerach, czyli głoskach, które występowały w języku staropolskim. Nasza trudna ortografia wynika również z historii naszego języka. Wtedy dzięki właśnie temu profesorowi zaczęłam się interesować językiem kaszubskim. Dowiedziałam się przede wszystkim, że tak naprawdę język kaszubski jest tak naprawdę „bardziej polski” od polskiego, ponieważ ma dużo staropolskich form, których my już dzisiaj w języku polskim nie używamy.
– Jakie tradycje kaszubskie są pielęgnowane w Pani domu i środowisku? Co z dawnych zwyczajów przetrwało do dziś?
– Trochę przetrwało z tych dawnych tradycji. U mnie głównie kulinarne, możliwe, że dlatego iż moja babcia uwielbiała gotować. Przykładowo? Fricassee. To taka potrawa trochę na słodko. Ryż z rodzynkami oraz kurczakiem gotowanym w białym sosie. I to jest taka typowo kaszubska potrawa, która pojawiała się na naszym stole. Jeśli bardzo chcemy kultywować te tradycje kaszubskie, to możemy sięgnąć do bogatej literatury, czy to o kuchni kaszubskiej, czy o haftach kaszubskich, czy nawet ziołolecznictwie.
– Jednym z charakterystycznych zwyczajów kaszubskich jest zażywanie tabaki. Jakie jest kulturowe znaczenie tego zwyczaju? Czy Pani również zażywała, czy może ktoś w Pani otoczeniu?
– Powiem szczerze, że nie bardzo lubię tabakę. W otoczeniu jednak, tak, jak najbardziej mnóstwo osób zażywa tabakę. Jednak tak jak wspomniałam, osobiście nie lubię, sądzę, że jest to bardziej domena mężczyzn. Wiem, że mężczyźni na Kaszubach uwielbiają zażywać tabakę. Istnieje nawet wiele pieśni kaszubskich opowiadających właśnie o zażywaniu tabaki.
– Co według Pani stanowi największe zagrożenie dla tożsamości i odrębności kaszubskiej kultury?
– Jeśli mam być szczera nie widzę większych zagrożeń. Jeśli ktoś bardzo chce kultywować kulturę kaszubską, to nie widzę przeciwwskazań. Jedynym zagrożeniem, które widzę, jest po prostu marazm oraz niechęć do wszystkiego, jeśli ktoś nie interesuje się tym co go otacza. W każdej szkole, w której byliśmy, mówiłam dzieciom, że był kiedyś bardzo mądry człowiek, który mówił: „cudze chwalicie, swego nie znacie”. Często jest tak, że jedziemy zwiedzać za granicę, a nie wiemy co się dzieje w naszym najbliższym otoczeniu.
– Pani stara się pielęgnować tę kulturę. Aktywnie działa Pani w istniejącym od 39 lat zespole „Levino”. Co skłoniło Panią do przyłączenia się do grupy. Szerzenie kultury kaszubskiej, czy może chodzi o coś więcej?
– Zaczęłam w pewnym momencie interesować się tą przeszłością po prostu skąd pochodzę, czym zajmowali się moi dziadkowie i tak dalej. W pewnym momencie zobaczyłam występ zespołu kaszubskiego, byłam wtedy z moją małą córeczką, która bardzo zainteresowała się tym jak wyglądali występujący na scenie kaszubi. Mówiła, że również chciała by tak wyglądać. I faktycznie, gdy trochę podrosła, trafiła do takiego zespołu. Więc najpierw w zespole była moja córka, dopiero potem ja. Był to wtedy zespół Ziemia Lęborska. Dopiero później dołączyłam do zespołu „Levino”. Chciałam dalej rozwijać tą kulturę ludową i chciałam przekazywać ją kolejnym pokoleniom.
– Jak ocenia Pani inicjatywy takie jak Dzień Jedności Kaszubów w Lęborku? Czy tego typu wydarzenia są ważne dla zachowania kaszubskiej tożsamości?
– Takie wydarzenia oczywiście są bardzo ważne. Dlatego w Stacji Kultura wspólnie będziemy świętować. Będzie na przykład wycinanka kaszubska, ogólnie wycinanka ludowa ma bardzo długą tradycję, przeszło 150-letnią w całym naszym kraju.
– Co dla Pani osobiście oznacza bycie Kaszubem? Czy to kwestia pochodzenia, znajomości języka, a może czegoś jeszcze innego?
– Oznacza to, że znam historię tego miejsca, w którym przyszło mi żyć, to, że jestem z tego dumna, że podoba mi się życie tutaj.
– Czy Pani zdaniem, osoba nie mająca korzeni kaszubskich, może stać się Kaszubem?
– Oczywiście. U nas w zespole są osoby, które absolutnie nie mają korzeni kaszubskich, a wynika to też z naszej trudnej historii, ponieważ są to ziemie odzyskane, czyli po II wojnie światowej, ludzie mieszkający tutaj, Niemcy, opuszczali te tereny. I przyjechali tutaj ludzie z innych miejsc, czy to z Polski centralnej, czy Sybiraków, czy z południa Polski. Stąd właśnie w takich zespołach ludowych, jak nasz, są takie osoby, które absolutnie nie mają żadnych korzeni kaszubskich, a utożsamiają się z tą kulturą.
– Jakie przesłanie chciałaby Pani przekazać młodemu pokoleniu Kaszubów w kontekście pielęgnowania swojej kultury?
– Na pewno to, żeby nie słuchali stereotypów, żeby było to dla nich dobrą zabawą, bo nie ma nic na siłę, jeśli ktoś to czuje i chce to jak najbardziej niech dba o te tradycje, żeby nikogo do tego nie zmuszać oraz, żeby dbać i pielęgnować tą tradycję. Jeżeli my nie będziemy tego robić jako młode pokolenie to jaka nas czeka przyszłość? Ktoś, kto nie ma swojej tożsamości, nie czuje związku ze swoją ziemią, z ludźmi, którzy nas otaczają to przecież ktoś taki czuje się samotny na świecie. Dlatego jest to bardzo istotny aspekt tej tożsamości regionalnej. Jestem kierownikiem Levina od niedawna, zespół ma najdłuższą tradycje w naszym mieście i chcemy ja wspólnie kontynuować w nowoczesnej formie, adekwatnej do obecnych czasów. Funkcjonowanie w LCK Fregata daje nam taka możliwość, z czego się bardzo cieszymy.
– Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Agata Andryskowska

