26/12/2024
Aktualności

Franciszkanin o. Damian Basarab: „Boże Narodzenie jest wtedy, gdy pogodzimy się z drugim człowiekiem” [WYWIAD]

reklama
Franciszkanin o. Damian Basarab: „Boże Narodzenie jest wtedy, gdy pogodzimy się z drugim człowiekiem” [WYWIAD]

Rozmowa z franciszkaninem o. Damianem Basarabem, proboszczem parafii pw. św. Jakuba Apostoła w Lęborku.

reklama

Jak powinniśmy być przygotowani do Świąt Bożego Narodzenia? Tym okresem, który miał nam w tym pomóc był adwent.

– Każdy z nas powinien odpowiedzieć sobie na pytanie, jak adwent przygotował nas do Świąt Bożego Narodzenia. Czy w ogóle cokolwiek zrobiliśmy ku temu? Myślę, że przede wszystkim warto się przygotować duchowo. Ważna jest spowiedź. Do takiej spowiedzi  warto się przygotować. Należy poznawać Pana Jezusa, który kocha drugiego człowieka. Pan Jezus nie jest terrorystą, który od nas wymaga czegokolwiek. Należy spowiadać się z braku miłości do Pana Boga i od tego bardzo dużo zależy. Pan Bóg spogląda na ludzi, jako tych, którzy nieustannie go szukają. Ktoś mi kiedyś powiedział, że Pan Bóg nie zapyta się mnie, czy mi się coś udało zmienić w życiu, tylko czy próbowałem. I to jest pytanie, które każdy powinien sobie zadać:. Czy ja próbuję w swoim życiu zmienić cokolwiek?

Jak należy wykorzystać ostatnie godziny przed Wigilią i rozpoczęciem Świąt Bożego Narodzenia?

– Wydaje mi się, że należy ten czas przeżyć w spokoju. To chyba najbardziej stresujący czas, bo chcemy, żeby wszystko było dopięte na ostatni guzik, tak aby w radości zasiąść do wieczerzy wigilijnej. Nierzadko jednak wtedy się złościmy się na siebie i innych, bo coś nam nie wychodzi, bo czas nas goni. Lepiej w tym czasie uspokoić się i szukać powodów do zgody, a nie do kłótni.

Co jest istotą Świąt Bożego Narodzenia? Co jest w nich najważniejsze? W jaki sposób powinniśmy o tych świętach myśleć?

– Przede wszystkim to, ze Bóg stał się jednym z nas. Jak śpiewamy w kolędzie pt. „Ach, ubogi żłobie”: „Opuściłeś śliczne niebo, obrałeś barłogi”. Wielu ludzi w historii świata chciało być bogami. Tak było w starożytnym Egipcie czy Rzymie, natomiast tylko jeden Bóg w historii świata zechciał być człowiekiem. To jest różnica. My świętujemy ten moment, kiedy Pan Jezus z miłości do każdego z nas staje się podobny do nas we wszystkim oprócz grzechu. Przyjął ciało podlegające cierpieniu i smutkowi. W kolędzie „Nie było miejsca dla Ciebie” śpiewamy: „Nie było miejsca dla Ciebie w Betlejem w żadnej gospodzie, i narodziłeś się, Jezu, w stajni, w ubóstwie i chłodzie”. Tak śpiewamy w większości kolęd. Przede wszystkim musimy mieć świadomość tego, że Pan Bóg staje się jednym z nas z miłości do każdego człowieka. Chce przez to tak bardzo wywyższyć to człowieczeństwo. Pod względem religijnym to jest najważniejsze w te święta. Wszystko inne jest tylko dodatkiem i oprawą. Natomiast pod względem rodzinnym Święta Bożego Narodzenia są najlepszym czasem w roku. To najpiękniejsze święta, które pielęgnują i wzmacniają każdą rodzinę, tworzą wyjątkową atmosferę i sprawiają, że są niezapomniane dla każdego.

Jak właściwie przeżyć święta? Ludzie chcą spotykać się z rodziną, rozmawiać, spożywać uroczyste, świąteczne potrawy oraz odpocząć i posiedzieć przy stole. Czy to jest wystarczające? Co powinniśmy jeszcze zrobić?

– Święta w polskim zwyczaju to jest jedna wielka celebracja miłości, wzajemnego zrozumienia i przede wszystkim Pana Jezusa. Wieczerza wigilijna powinna mieć wyjątkowy charakter. Sami dobrze wiemy, że to przecież nie jest jedna z wielu kolacji. Wigilia powinna się zacząć o wspólnej modlitwy, przeczytania Ewangelii. Nie powinno zabraknąć wspólnego kolędowania i uczestnictwa w pasterce w kościele. Nie zapominajmy, że 24 grudnia jest Wigilia, ale samo Boże Narodzenie jest dzień później. Dobrze by było, aby Wigilia i dwa dni świąt były w naszych domach jedną wielką celebracją.

A jakie jest niewłaściwe przeżywanie świąt? Dużo ludzi odwróciło się od wiary katolickiej i od Kościoła katolickiego, nie chodzą do kościoła, nie spowiadają się i nie uczestniczą w życiu religijnym. Czy to nie jest jakiś rodzaj hipokryzji, że odwrócili się od Boga, deklarują się jako niewierzący lub niepraktykujący, przez cały rok o Nim nie pamiętają, ale jak przychodzi Wigilia i Święta Bożego Narodzenia to praktykują katolickie zwyczaje? 


– Ludzie, którzy nie wierzą w Boga pewnie będą świętowali „magiczne święta” albo „zimowe święta”, albo jeszcze jakieś inne. Z religijnego punktu widzenia jest to okradanie świąt, bo ci ludzie okradają Pana Jezusa i w jego miejsce wstawiają jakieś współczesne kukły, wymyślone symbole, w tym np. świątecznego Mikołaja z Coca-Coli. To okradanie świąt z święta i wypaczanie ich znaczenia. Dziwnie to brzmi, ale niestety tak jest. To już lepiej oficjalnie zrezygnować z obchodzenia Bożego Narodzenia niż co roku być hipokrytą, który udaje przed Bogiem i całą rodziną. Przypomnę, że w Piśmie Świętym znajdziemy słowa: „Znam uczynki twoje, żeś ani zimny, ani gorący. Obyś był zimny albo gorący! A tak, żeś letni, a nie gorący ani zimny, wypluję cię z ust moich”. To jedno z najbardziej przejmujących upomnień, jakie znajdują się na początku Apokalipsy.
Najbardziej jednak bym się bał przeżywania tych świąt w samotności. Myślę, że jeśli jesteśmy zamknięci na drugiego człowieka, na tego, który potrzebuje pomocy i chcemy to przeżyć w samotności i nasze świętowanie opiera się tylko na zjedzeniu kawałka ryby, barszczu, uszek i pierogów i obejrzeniu filmu „Kevin sam w domu” to możemy powiedzieć, że przeżyłem te święta niezbyt dobrze, bo tylko jadłem i oglądałem telewizję. Pamiętajmy, że przede wszystkim chodzi o duchowy wymiar tych świąt. Oczywiście nie demonizowałbym tego „Kevina…”, bo nawet obejrzenie go wspólnie, całą rodziną, dobre wpłynie na świąteczną atmosferę w domu. To są przecież rodzinne święta.  Spędźmy ten czas ze sobą razem. Nawet bym powiedział – znudźmy się sobą lub ponudźmy się ze sobą. To jest dobry czas na bycie razem. Przez cały rok pochłonięci jesteśmy różnymi pracami, obowiązkami, więc czasu dla rodziny mamy bardzo mało, dlatego myślę, że święta są czasem, aby pobyć jak najwięcej z rodziną.

Święta Bożego Narodzenia powinny się wyrazić nie tylko przez zastawiony stół i ubrane drzewko, ale przede wszystkim przez ukazanie ich chrześcijańskiego wymiaru. Jak on powinien wyglądać?

– Myślę, że w okazywaniu radości z tego, że Bóg stał się jednym z nas. I to wyśpiewujemy we wszystkich kolędach. Pochylamy się nad tym, że „Słowo stało się ciałem” jak czytamy w Ewangelii św. Jana. Przeżywamy niezwykłą obecność Boga wśród nas, tego niezwykłego wydarzenia, które się dokonało. A mamy przecież nadzieję, że dokona się powtórnie, że Pan Bóg powtórnie przyjdzie. Boże Narodzenie jest przede wszystkim świętowaniem dnia, kiedy Maryja urodziła swojego Syna, mimo że nie było dla nich miejsca. Wymiar chrześcijański to radość z narodzenia Pana. Oznacza to, że nie jesteśmy sami, że nasze życie ma sens, że przyszedł ktoś, kto chce nas zbawiać i daje nadzieję człowiekowi. Nawet różne sytuacje, które nas przytłaczają i stawiają pod murem nie są aż tak ciężkie, gdy pomyślimy, że nie jesteśmy sami, że  jest ktoś, kto nad nami czuwa, kto nas kocha, kto stał się jednym z nas.

Jak wiemy z Ewangelii św. Łukasza, przyjście na świat Pana Jezusa dokonuje się w żłobie, ponieważ miasto było przepełnione i nie było w nim miejsca dla Maryi i Józefa. To może symbolicznie oznaczać, że od samego początku do końca nie było na tym świecie miejsca dla Jezusa, że może nawet był On tu niechciany. Świat go nie poznał lub nie zrozumiał. Co to oznacza?

– To pokazuje pokorę Boga. W teologii nazywamy to kenozą, czyli uniżeniem, ogołoceniem się Syna Bożego. Stał się podobny do ludzi, a jako dziecko nie miał miejsca do narodzenia się w godziwych warunkach. Zrezygnował nie tylko z pięknego nieba, ale też uniżył się tak bardzo, że narodził się w grocie, w której znajdowały się zwierzęta. Możemy się zastanawiać nad wielką tajemnicą wcielenia i zadawać pytania, dlaczego w taki sposób. Ktoś mi kiedyś zwrócił uwagę, że może dlatego, że owa grota nie miała drzwi, była cały czas otwarta, a w tych wszystkich gospodach drzwi były zamknięte. Tak samo Kościół cały czas jest dla każdego otwarty. Ludzie też powinni być otwarci na drugiego człowieka. Do tej groty mogli wejść wszyscy: zarówno pasterze, jak i magowie czyli mędrcy. Jezus stał się otwarty dla każdego, chociaż spotkał się z tym, że nasze drzwi były zamknięte. 

W Wigilię powinniśmy zadbać o tradycyjną, chrześcijańską oprawę wigilijnej wieczerzy. To wspaniała i może jedyna, niepowtarzalna w ciągu roku okazja do odrodzenia, scalenia życia naszych rodzin. Powinna nam towarzyszyć wspólna modlitwa, lektura fragmentu Ewangelii św. Łukasza 2,1-14 o narodzeniu Jezusa, łamanie się opłatkiem i wspólny śpiew kolęd. Czy to wystarczy?

– Oczywiście. Myślę, że przeczytanie fragmentu opisu narodzin Jezusa z Ewangelii św. Łukasza powinno rozpoczynać każdą wieczerzę wigilijną. To bardzo obrazowy opis wydarzenia, które miało miejsce ponad 2000 lat temu, który dostarcza nam wieku emocji i wyobrażeń o tym, jak to się stało. Natomiast podczas mszy św. w kościołach zamiast opisu narodzenia będziemy mogli często usłyszeć hymn o uniżeniu Boga Zbawiciela, który jest zawarty w Ewangelii św. Jana: „Słowo stało się ciałem i zamieszkało między nami”. Ten hymn będzie się powtarzał przez pierwszy i drugi dzień świąt, do Niedzieli Świętej Rodziny.

Podczas świątecznych mszy św. w kościołach usłyszymy czytanie Ewangelii św. Jana „Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga. Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało (…)”. Słowo to z greckiego Logos, ale znaczenia tego terminu są wielorakie.

– Słowo czyli inaczej Bóg. Mówimy, że przez swoje Słowo, Bóg stwarzał świat. To ciekawe porównanie, bo są dwa hymny, które są łudząco do siebie podobne, mimo że zostały stworzone w dwóch odrębnych językach. Jest hymn o Bogu Stworzycielu, który jest zawarty w pierwszym rozdziale Księgo Rodzaju, który rozpoczyna się od słów „Na początku stworzył Bóg niebo i ziemię. A ziemia była pustkowiem i chaosem; ciemność była nad otchłanią, a Duch Boży unosił się nad powierzchnią wód”. Zostało to napisane w języku hebrajskim. Natomiast „A Słowo stało się Ciałem i zamieszkało między nami!” (J 1,14) to też jest hymn o Bogu Zbawicielu. Rozważamy też działanie Trójcy Świętej w całej historii istnienia człowieka.

Nie byłoby Świąt Bożego Narodzenia bez kolęd. Wśród nich króluje ta najsłynniejsza – „Bóg się rodzi” pełna oksymoronów, czyli sprzeczności takich jak „ogień krzepnie, blask ciemnieje, ma granice nieskończony”. Od niej rozpoczyna się mszę pasterską? A może lepiej ją rozpocząć od „Wśród nocnej ciszy”?

– Tak, zazwyczaj paserkę rozpoczyna się od najsłynniejszej kolędy „Bóg się rodzi”. Oczywiście każdy z nas ma swoją ulubioną. Polskie kolędy są bardzo bogate w treść. W jednej z nich pada definicja żywcem wzięta z soboru laterańskiego o dwóch naturach w Chrystusie. Cieszmy się, że są tak dobrze napisane i że nie zastanawiamy się w nich np. tylko o padającym śniegu, którego zresztą znowu nie ma. 

Drugiego dnia świąt, czyli 26 grudnia w Kościele rzymskokatolickim obchodzony jest święto św. Szczepana – święto ustanowione na pamiątkę pierwszego chrześcijańskiego męczennika Szczepana. Co możemy powiedzieć o tym dniu?

– Generalnie Boże Narodzenie obchodzimy przez dziewięć dni do Uroczystości Świętej Bożej Rodzicielki Maryi, które wypada 1 stycznia. Można powiedzieć, że każdy z tych dni jest jak Boże Narodzenie. Oczywiście inaczej te dni są świętowane. Ciekawe jest, że dzień po świętowaniu narodzin Jezusa obchodzimy pamiątkę męczeńskiej śmierci św. Szczepana, ale tak naprawdę świętujemy też narodziny do drugiego życia, które już nie zna cierpienia, chorób i starości. Dodajmy również, że ważna jest Niedziela Świętej Rodziny, która jest obchodzona w Polsce w pierwszą niedzielę po Bożym Narodzeniu. To będzie ważne wydarzenie w Kościele, ponieważ rozpoczniemy jubileuszowy rok święty, który jest celebrowany raz na 25 lat. Decyzją biskupa pelplińskiego nasze sanktuarium św. Jakuba Ap. w Lęborku zostało podniesione do godności kościoła stacyjnego, w którym można przez cały 2025 rok uzyskać odpust. Dodatkowo my Franciszkanie w 2025 roku będziemy świętować 800-lecie „Pieśni Słonecznej” napisanej przez św. Franciszka. To przepiękny tekst, więc mamy powody do świętowania.

Przy stole wigilijnym zostawiamy puste miejsce. Mówi się, że jest ono przeznaczone dla strudzonego wędrowca czy niespodziewanego gościa. Jak Kościół interpretuje ten zwyczaj? Również w Wigilię i Boże Narodzenie ludzie odwiedzają cmentarze. To także piękna tradycja.

– Możemy też interpretować wedle pewnej kolędy, którą bardzo lubię – „Kolędy dla Nieobecnych”, gdzie śpiewamy: „Przyjdź na świat, by wyrównać rachunki strat, żeby zająć wśród nas puste miejsce przy stole”. Wierzymy przecież w świętych obcowanie. Zostawiając to puste miejsce wspominamy osoby, które zmarły, które być może jeszcze niedawno z nami świętowały, a teraz już odeszły i przeszły już na tę drugą stronę życia. Zostawiając puste miejsce chcemy ucztować razem z nimi. W jednym z hymnów na ten dzień śpiewamy „niebo łączy się razem z ziemią, a sprawy ludzkie łączą się ze sprawami boskimi”. Odwiedzanie naszych bliskich zmarłych na cmentarzach to także piękna tradycja. Dobrze, że w święta pamiętamy również o tych, którzy odeszli.

Jakie przesłanie, morał i esencja wynika ze Świąt Bożego Narodzenia, z którym powinniśmy zostać? Co powinno nastąpić w naszym życiu, gdy już święta się zakończą, wszystkie potrawy zostaną zjedzone, prezenty rozpakowane, gdy zwiniemy obrus, złożymy stół, choinkę, a każdy rozejdzie się do swoich codziennych obowiązków w szarej rzeczywistości? Co powinno w nas pozostać po tych kolejnych już świętach?

– Myślę, że w naszych głowach powinna pojawić się refleksja, że powinniśmy więcej czasu spędzać z rodziną. Każdy powinien zrozumieć, że rodzina jest najważniejsza. My ciągle patrzymy na to, czego nie mamy w życiu. Że może nie mamy fantastycznego domu lub fantastycznej rodziny. Myśląc ciągle o tym, czego nie mamy lub co chcielibyśmy mieć, nie dostrzegamy tego, co mamy na co dzień. Nie dostrzegamy codziennych obowiązków i własnej rodziny. Na to należy zwrócić szczególną uwagę. Powinniśmy nauczyć się dziękować za to, co mamy dzisiaj. Nie narzekajmy na życie, na bylejakość, nie odpowiadajmy na pytanie „jak się masz?” słowami „stara bida”. Tak nie wolno mówić! My mamy się cieszyć tym, co jest ponadczasowe, czyli każdym dniem, który został nam dany, a święta mają nas do tego doprowadzić. Jeżeli na te święta powiesz komuś „kocham cię” lub „bardzo cię doceniam”, to staniesz się lepszym człowiekiem i wtedy w Twoim życiu naprawdę zaistnieje Boże Narodzenie. Jeżeli na te święta pogodzisz się z kimś, z kim się pokłóciłeś, to staniesz się przez to lepszym człowiekiem i wtedy w Twoim życiu będzie prawdziwe Boże Narodzenie – wspaniały cud świętowania i bycia razem.

Czego możemy życzyć lęborskim franciszkanom na Święta Bożego Narodzenia i czego franciszkanie chcieliby życzyć mieszkańcom Lęborka i okolic?

– Franciszkanie mają tak, że patrzą na świat i potrafią się ucieszyć z tej rzeczywistości jaka jest, więc błagam – uśmiechnijmy się nieco do każdego z nas. Od nas franciszkanów życzę przede wszystkim pokoju i dobra na co dzień, czyli tego pokoju, który niesie Pan Bóg, a dobro, które jest w nas naprawdę zaowocuje. Myślę, że to są najpiękniejsze życzenia, które możemy sobie nawzajem życzyć. Zdrowie kiedyś przeminie, a to będzie czas takiego specjalnego zamieszkania razem, bycia dobrym, bycia zwiastunem pokoju i dobra, tak jak św. Franciszek.

Dziękuję za rozmowę
.

reklama

CZYTAJ TEŻ:

Zdjęcia: Tomasz Wojtalik / archiwum / Starostwo Powiatowe w Lęborku / Wideo: Facebook / Sanktuarium św. Jakuba Ap. w Lęborku

reklama

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *