Z wielkim sukcesem wrócił z Grudziądza do Lęborka Adam Głogowski, który na rozegranych tam 32. PZLA Mistrzostwach Polski w Półmaratonie zdobył złoty medal. To czwarty z rzędu krążek lęborskiego biegacza zdobyty w historii startów na tej imprezie.
32. PZLA Mistrzostwach Polski w Półmaratonie po raz pierwszy w historii odbyły się w Grudziądzu. Zawodnik UKS Ekonomik Maratończyk zdeklasował rywali i dobiegł do mety w czasie 01:07:10, co pozwoliło mu wywalczyć złoty medal
– Największy potencjalny rywal Patryk Kozłowski, który legitymuje się znakomitymi rekordami życiowymi na 1500 m, 5000 m, czy 10 000 m, chciał mi uciec na początku i jak to się mówi „ugotować” mnie – mówi Adam Głogowski, zawodnik UKS Ekonomik Maratończyk. – Nie dałem mu jednak takiej możliwości, żeby mi uciekł na duży dystans i żeby mentalnie „urósł” w trakcie tej ucieczki. Ja biegłem na tzw. smycz, którą na niego „założyłem” i po piątym kilometrze go dopadłem oraz Andrzeja Starżyńskiego (LKB Rudnik, ostatecznie dobiegł siódmy z czasem 01:13:00). Po ósmym kilometrze leciałem już sam do końca. Po trzynastym kilometrze stwierdziłem, że są bardzo ciężkie warunki i bieganie tutaj w okolicach rekordu życiowego może się skończyć bardzo źle, a przede wszystkim może się skończyć tym, że nie zdobędę złotego medalu, tylko zostanę bez medalu. Bałem się, że jak będę forsował tempo to na dwudziestym kilometrze mogłoby mnie mocno „ściąć”, dlatego biegłem bezpiecznie, tak żeby nie zostawić zbyt dużo zdrowia. Ostatecznie udało mi się zdobyć złoty medal, pierwszy w mojej karierze biegowej, więc jestem bardzo zadowolony.
Wynik 01:07:10 na dystansie 21.097 km jest gorszy o prawie 2 minuty (1:05:27) od rekordu życiowego lęborczanina, który osiągnął w Bydgoszczy we wrześniu 2021 r.
– Zamysł był taki, żeby zdobyć złoty medal bez względu na listę startową – zdradza Adam Głogowski. – To się udało zrealizować. Chciałem też walczyć o nowy rekord życiowy, żeby pobiec w granicach 1:04:30-1:04:50 i na to jestem dziś przygotowany. Niestety warunki pogodowe, godzina startu i brak rywali nie pozwoliły mi o to walczyć, choć myślę, że gdyby start był o godzinie 8 rano, to jestem przekonany, że ten rekord życiowy można było spokojnie poprawić. Mając półtorej minuty przewagi nad rywalami nie musiałem się zbytnio sprężać. Gdyby ktoś z nich wytrzymał tempo chociażby do 15 kilometra to ten wynik byłby lepszy. Dwu, czy trzykrotnie obróciłem się za siebie przy 90-stopniowych skrętach, by zobaczyć, jak sytuacja wygląda, ale jak po trzynastym kilometrze zobaczyłem, że mam taką przewagę, że nie widać rywali, to biegłem już spokojnie. Wiedziałem już, że rywale nie mają tyle siły, żeby mnie dojść.
Warunki pogodowe tego dnia były bardzo trudne. Zawodnicy biegli w upale sięgającym prawie 30 stopni C. Mimo upału, Adam Głogowski wygrał z przewagą prawie półtorej minuty nad drugim na mecie Patrykiem Kozłowskim (RLTL Optima Radom) – 01:08:33 i trzecim Przemysławem Dąbrowskim (KS Prefbet Sonarol) – 01:08:36.
– Biegaliśmy ulicami Grudziądza, otwarty teren, centralne słońce, ciepły wiatr, zero cienia – opowiada Adam Głogowski. – To były straszne warunki, zupełnie nie do biegania długich dystansów. Przy takim słońcu można biegać maksymalnie do 1500 m maksymalnie, a nie półmaraton, aczkolwiek ja dosyć dobrze sobie z tym radzę. Skorzystałem ze swojego doświadczenia i muszę powiedzieć, że paradoksalnie z dużo lepszymi rywalami o wiele lepiej mi się biega w takich warunkach.
To czwarty medal Adama Głogowskiego wywalczony w historii jego startów mistrzostwach Polski w półmaratonie. Od 2020 roku nie schodzi z podium – był dwa razy drugi, trzeci i teraz pierwszy.
– To był taki pierwszy start w drugiej części sezonu, na który chciałem być dobrze przygotowany – przyznaje Adam Głogowski. – Miałem trochę problemów zdrowotnych w pierwszej części sezonu, dlatego musiałem go przemodelować. Udało mi się przygotować dobrą formę, z czego jestem bardzo zadowolony. Wydaje mi się, że jestem obecnie w formie numer dwa w moim życiu. Od poniedziałku zaczynam przygotowania do maratonu, który odbędzie się 29 października we Frankfurcie nad Menem i na tym się obecnie skupiam.
Utalentowany biegacz dwa tygodnie temu skończył 30 lat. Jak przyznaje, złoty medal zdobyty w Grudziądzu był dla niego jak prezent urodzinowy na okrągłe urodziny. Niestety, mimo dobrej dyspozycji nie został zaproszony do startu w mistrzostwach świata w biegach ulicznych, które 1 października odbędą się w Rydze.
– Bardzo nad tym ubolewam – smuci się Adam Głogowski. – Szkoda, że nie otrzymałem tej szansy. Byłby to dla mnie powrót na międzynarodową imprezę, bo w 2020 roku też reprezentowałem Polskę na mistrzostwach świata w półmaratonie. Niestety, związek spóźnił się o jeden dzień ze zgłoszeniem i już niestety „drzwi się zamknęły”. Wraz z Polskim Związkiem Lekkiej Atletyki próbowałem jeszcze walczyć z World Athletics, ale niestety nie udało się i Polska nie będzie miała żadnego reprezentanta na tym dystansie. Mogłem też reprezentować Polskę w biegu ulicznym na 5 km, bo w tym roku uzyskałem drugi wynik na listach krajowych. Niestety, ta możliwość też nie dojdzie do skutku.
Lęborski lekkoatleta największe sukcesy odnosi na dystansie półmaratonu, bo jak przyznaje – ten dystans go „lubi”. Ma też swoje plany na dalszą przyszłość.
– Bardzo chciałbym się dostać na Mistrzostwa Europy Lekkiej Atletyce w Rzymie na dystansie półmaratonu, które w czerwcu 2024 roku odbędą się w Rzymie – kreśli swoją przyszłość Adam Głogowski. – Czekam na minima. Mam nadzieję, że będą one w zasięgu, czyli na poziomie 1:04 i mniej. Celem długofalowym dla mnie jest jednak start w maratonie podczas lekkoatletyczne Mistrzostw Europy w Birmingham w 2026 roku.
Przypomnijmy również, że w 2028 roku Mistrzostwa Europy w Lekkiej Atletyce po raz pierwszy w historii odbędą się w Polsce, na Stadionie Śląskim w Chorzowie.
Zdjęcia: Facebook / Adam Głogowski-Głodny Zwycięstwa / pzla.pl