Podczas gdy posłowie w sejmie kłócą się o zapisy w ustawie wiatrakowej gm. Potęgowo wiatrakami stoi… „Strach ma wielkie oczy” – mówi Dawid Litwin, wójt gminy Potęgowo. Mieszkańcy Gminy Potęgowo na farmach wiatrakowych zyskują bardzo dużo. Na początku stycznia br. krajowe wiatraki pokryły w szczycie produkcji aż 41% zapotrzebowania na energię elektryczną w Polsce. Jak podały Polskie Sieci Elektroenergetyczne, w dn. 04.01.br padł rekord generacji farm wiatrowych – o godz. 18.45 pracowały z mocą 7600 MW (poprzedni rekord pochodził z dn. 05.04.2022 r. o godz. 00:15 – 7205 MW)
Farma wiatrowa Potęgowo jest największą tego rodzaju inwestycją na polskim rynku lądowej energetyki wiatrowej. Pod względem wielkości wyprzedziła farmę wiatrową Margonin, która została uruchomiona w 2006 roku przez portugalski EDPR i która składa się dzisiaj z 60 elektrowni wiatrowych o jednostkowej mocy 2 MW.
– Do budżetu gminy Potęgowo rocznie wpływa około 4 mln zł podatków od właścicieli zlokalizowanych tu farm wiatrowych – zapewnia na łamach „Business Insider” Dawid Litwin, wójt gminy Potęgowo — Dzięki tym środkom właśnie modernizujemy drugą szkołę, a wcześniej wybudowaliśmy przy szkołach boiska i zrobiliśmy kilka kilometrów dróg asfaltowych — dodaje Litwin.
Gmina jest zainteresowana kolejnymi zielonymi projektami, ale do tego konieczne jest poluzowanie restrykcyjnych reguł wprowadzonych za rządów PiS. We wtorek w Sejmie odbyło się drugie czytanie projektu ustawy wiatrakowej, w trakcie którego posłowie zgłosili poprawki. Opozycja proponuje m.in. powrót do 500 m jako minimalnej odległości wiatraka od zabudowań, a Solidarna Polska – ustalenie jej na poziomie 1000 m. Z powodu poprawek projekt ponownie trafił do sejmowych komisji.
Zmiana obowiązującej ustawy jest bardzo potrzebna. Ma bowiem odblokować budowę farm wiatrowych w Polsce, produkujących tanią i czystą energię elektryczną. Tworzenie warunków dla rozwoju odnawialnej energetyki są też jednym z uzgodnień z Komisją Europejską w sprawie uruchomienia dla Polski Krajowego Planu Odbudowy.
Dodajmy, że rząd wniósł również do projektu autopoprawkę przewidującą przekazanie dziesięć procent energii produkowanej z konkretnej farmy lądowej, w formie prosumenta wirtualnego na rzecz społeczności lokalnej. Póki co odblokowanie wiatrakowych inwestycji idzie jak po grudzie, a szkoda, bo lokalne społeczności mogłyby na niej sporo skorzystać, a my wszyscy zyskalibyśmy czystą energię…
Opracowano na podstawie: ekoszalin.pl, zdjęcie: pixabay
