Globalne ocieplenie przybiera niepokojąco konkretne kształty. Na świecie głośno jest o potencjalnej groźbie zalania przez wzbierające morze Malediwów czy Wenecji. Nabierające rozpędu globalne ocieplenie przyniesie Polsce nie mniejszy problem, a podniesienie poziomu wód na świecie tylko o 1 m „zatopi” grubo ponad 2000 km² powierzchni kraju (gł. Żuławy). Tak się stanie, jeśli tereny te nie zostaną w żaden sposób zabezpieczone przed zalaniem. Być może już teraz warto zacząć myśleć o inwestycjach, które uchronią Polskę przed tym czarnym scenariuszem. Warto zdać sobie z tego sprawę, że nawet jeśli nie zobaczymy na własne oczy najbardziej spektakularnych skutków globalnego ocieplenia, to ujrzą je już nasze dzieci a tym bardziej wnuki. A nie będzie to przyjemny widok.
Już teraz obserwujemy:
- zwiększenie liczby gwałtownych zjawisk pogodowych, również w Polsce (burz, wichur, trąb powietrznych),
- pustynnienie obszarów podzwrotnikowych,
- przesuwanie się strefy gorącej w wyższe szerokości geograficzne, m.in. do Włoch i Hiszpanii
- zwiększenie zasięgu chorób tropikalnych, w tym malarii i wirusa zika, które wraz z komarami docierają już na południe Europy
Następny etap to podnoszenie się poziomu mórz, wywoływane nie tylko przez topnienie lodowców arktycznych, grenlandzkich i antarktycznych, ale też wskutek zwiększania się objętości ogrzewającej się wody. Ot, czysta fizyka.
Swego czasu na łamach pisma „Nature” ukazały się badania, z których wynika, że jeśli wzrost poziomu dwutlenku węgla w atmosferze będzie się odbywał na takim poziomie jak obecnie, to do 2100 r. poziom mórz wzrośnie o blisko 2 metry. Badacze obliczyli, że samo tylko topnienie lodowców antarktycznych do 2500 roku może spowodować wzrost poziomu mórz o blisko 15 m. A nie zapominajmy jeszcze o lodach w Grenlandii i Arktyce.
Na stworzonej specjalnie przez NASA stronie internetowej można zobaczyć, jakie lądy będą zalane w zależności od tego, jak zmieni się poziom mórz na świecie. My sprawdziliśmy, jak może wyglądać Polska w 2100 roku, kiedy poziom Bałtyku wzrośnie „tylko” o 2 m a także w 2500 roku, gdy poziom morza wzrośnie aż o 15 m. Jest się czego obawiać ? Popatrzcie sami..
Najbardziej zagrożone będą miejscowości przy ujściach rzek, np. w pobliżu Ustki, Kołobrzegu, Łeby, Gdańska. Problem polega na tym, że są to nie tylko tereny nisko położone, ale są tam również obszerne płaskie obszary tworzone przez osady rzeczne. Oznacza to, że nie należy budować domów na terenach położonych niżej niż 3,5 m nad poziomem morza. W przyszłości, za ok. 100 lat w wielu tak położonych miejscach (np. w okolicach Łeby, Charbrowa i Cecenowa), działki będą zagrożone podtopieniami podczas sztormów, a z czasem mogą zostać zalane na stałe.
Źródło informacji: crazynauka.pl, dziennik naukowy.pl; mapy wygenerowane wg firetree.net