Jak dowiaduje się nasza redakcja magistrat planuje zrobić „porządek” z gołębiami w centrum naszego miasta. Pomimo wszechobecnych tabliczek z zakazem karmienia tych ptaków, nadal są dokarmiane przez mieszkańców, co stwarza tym ptakom doskonałe warunki do rozwoju i rozmnażania. Może nie wszyscy o tym wiedzą, ale równie szybko rośnie też zagrożenie dla naszego zdrowia, ponieważ gołębie i ich odchody są nosicielami mikroorganizmów wywołujących niebezpieczne choroby.
Wysuszone odchody gołębi mogą być również siedliskiem grzyba histoplasma capsulatum, który wywołuje histoplazmozę. Wdychanie zarodników powoduje infekcję – jej ostra postać przejawia się pogorszeniem samopoczucia, gorączką, bólami w klatce piersiowej i suchym kaszlem. W innym przypadku ludzie mogą też zachorować na kryptokokozę, zwaną grzybicą europejską. To przewlekła, ostra choroba układu oddechowego, wywoływana przez drożdżaki z gatunku cryptococcus neoformans. Atakuje głównie ośrodkowy układ nerwowy, płuca lub skórę i tkankę podskórną. Co gorsza, brak odpowiedniej diagnozy i leczenia może doprowadzić do śmierci człowieka.
Co zatem zamierza zrobić Urząd Miasta ? Na Placu Pokoju i w okolicznych uliczkach mają zostać zamontowane… sztuczne drapieżniki (np. sokoły), co ma doprowadzić do tego, że gołębie przeniosą się ostatecznie np. do Parku Chrobrego, gdzie będą dokarmiane.
Instalacja „sztucznych drapieżników” jest popularnym sposobem na rozwiązanie problemów z różnymi gatunkami niechcianych ptaków. To bardzo często jedynie i najskuteczniejsze rozwiązanie tego problemu, gwarantujące pożądane efekty od razu po ich użyciu. Mniejsze ptaki panicznie boją się ptaków drapieżnych, które są świetnie rozpoznawane przez inne gatunki. W naturze drapieżniki często nękają mniejsze ptaki niszcząc gniazda, zjadając jaja i młode pisklęta. To właśnie dlatego odstraszacze ptaków np. w formie makiety sokoła daje tak dobre efekty. Co jakiś czas zalecana jest również zmiana lokalizacji takich odstraszaczy, by nie doprowadzić do przyzwyczajenia się gołębi do obecności makiety. Czy metoda ta sprawdzi się także w centrum Lęborka przekonamy się już niebawem.
Zdjęcia: allegro.pl, Rydygier
3 Komentarze
To tak jak było z głośnikami. A kto powie gołębiom że mają iść do parku a nie na plac przy dworcu na przykład albo na podwórka. To wyrzucanie pieniędzy nieskuteczne zresztą.
Szanowni Państwo, przyznam się, że nigdy nie widziałem gołębi w lesie. Las nie jest naturalnym środowiskiem do życia gołębi – tak to już jest. Byłby to pierwszy na świecie eksperyment i nie sądzę, żeby gołębie na to się zgodziły i żeby zgodzili się na to ludzie. Wystarczy, żeby rodzice nie pozwalali swoim dzieciom dotykać zabrudzonego podłoża na placu Pokoju. Tak naprawdę to gołębie były i są wszędzie tam gdzie mieszkają ludzie. Paradoksem jest, że gdyby nie gołębie to plac Pokoju wyglądałby jak fundamenty czegoś co rozpoczęto budować i nagle przerwano prace. Gołębie, które spacerują gruchając sobie pośród nas, wysyłają przekaz do nas, że nie jesteśmy sami na Ziemi. To delikatny przekaz zgodny z delikatną posturą gołębi, ale może pobudzać i do myślenia i do wzruszenia. I my, nie zdając sobie nawet z tego sprawy, uzupełniamy dzięki nim nasz humanitaryzm.
Są organizacje i są ludzie, którzy spełniają szczytną rolę opiekunów ludzi i zwierząt i robią to z serca. I nie są to ludzie zieloni, czerwoni, czy różowi, ale zwykli, a gołębie bez grymasu oczyszczą nam trotuar.
Gdyby na tym placu, a także w każdym innym gołębim miejscu byłoby więcej ruchu, przemieszczania się mieszkańców, gołębie chcąc nie chcąc musiałyby podzielić się miedzy sobą terenami swojego urzędowania. Weźmy to pod uwagę.
A na razie nie straszmy ludzi jakimiś plandemiami!!
Szanowni Państwo, musimy apelować do UM, żeby na placu, a nie tylko wokół, było więcej życia, a o czystość zadbają już deszcz i wiatr.
Komentarze są wyłaczone