Dzisiaj ok. godz. 15.00 na ul. Gdańskiej doszło do podwójnej kolizji. W jednej uczestniczyły dwa samochody osobowe, a w drugiej policyjny motocykl i samochód dostawczy. Nic nikomu się nie stało, chociaż niewiele brakowało, aby kierowca dostawczaka potrącił policjanta.
Wszystko zaczęło się od kolizji fiata cinquecento i volkswagena golfa II. „Fiacik” wyjeżdżał z ul. Lipowej (obok Sanepidu), chciał po chwili skręcić w ul. Leśną (obok ZWAE). Nie wiadomo czy prawidłowo sygnalizował swój manewr i czy wykonując go nie zajechał drogi volkswagenowi, czy też volkswagen jechał za szybko i nie zauważył hamującego przed nim samochodu. Żaden z kierowców nie przyznał się do spowodowania tej kolizji, więc finał sprawy będzie w sądzie, który orzeknie, który z kierowców popełnił wykroczenie.
Do kolizji wezwano patrol policji. Na miejsce przyjechało na motocyklach dwóch policjantów z drogówki. Jako, że pojazdy, które uczestniczyły w kolizji stały jeszcze na drodze, policjanci zostawili włączoną sygnalizację i ustawili motocykle na jezdni. W momencie kiedy policjant ustawiał na stopce jednoślad, z miasta w kierunku Mostów jechał dostawczy samochód. Jego kierowca nawet nie zauważył policjanta i motocyklu. Uderzył z impetem w jednoślad, a mundurowy musiał ratować się skokiem w bok.
Kierowca samochodu dostawczego sam był przerażony tym co się stało, stwierdził, że nie zauważył motocykla. Dobrze, że nie doszło do tragedii, choć policyjna Yamaha będzie musiała być na pewien czas wycofana ze służby. Kierowca dostaw czaka został ukarany mandatem w wysokości 500 zł i punktami karnymi.
rak