„6 czerwca roku pańskiego 2012, zawarto przymierze pomiędzy Księstwem Łebskim a gminą Smołdzino w zakresie stworzenia, jedynej już tylko krainy takiej, w której jest trochę szczęścia dla Polaka” – tak brzmiała treść porozumienia rozstrzygającego wojnę o wydmy.
Jednak kilkanaście minut wcześniej nic nie zapowiadało, że w tej wojnie może zapaść rozejm. Zarówno z jednej, jak i z drugiej strony, do boju prężyli się wojowie. Gminę Smołdzino prezentowali rycerze z Pocztu Jaśmina oraz woje i jazda konna z Pomorskiej Fundacji Pamięci Gryfitów „Pro Ducato Stolpensis” ze Słupska. Oprócz nich w Łebie licznie stawiła się młodzież ze smołdzińskich szkół, uzbrojona i gotowa do walki. Łebian natomiast prezentowali legioniści rzymscy pod przywództwem Wiesława Formeli i lekka jazda konna ze stadniny w Nowęcinie. Natomiast od morza gotowa do walki była piracka brygantyna „Gryf”, z której padały salwy w kierunku lądu.
– To jest własność publiczna i każdy ma do nich prawo, ale wiadomo, że każdy chce mieć więcej praw od innych i dzisiejsza wojna pokaże kto ma tę dominację – stwierdził senator Kazimierz Kleina.
Przed walką obie strony przedstawiły swoje racje i żądania co do wydm.
„Skoro Bóg stworzył świat i wydał go stworzeniom w używanie, ta jego część po rzekę Łebę chwalebnej pamięci Książąt Pomorzan, Słowian i Kaszubów na Słupsku Wołogości i Rugii we władanie została oddana. Ci zaś w niezmierzonej swej łaskawości ziemię między rzekami Łebą i Łupawą, a słonym morzem wendyjskim, najpierw świątobliwym Cystersom, a później wiernym rycerzom Przecławowi Bartoszycowi i Albertowi wójtowi ziemi słupskiej w lenno przyznali. Gdy zaś potomkowie tych zgaśli, sławnym rycerzom Cieszanom ze Smołdzina ziemię tę nadali, od którym napo wrót w książęce ręce przeszła, co poświadczają stosowne pisma.
Sławetni mieszkańcy Łeby opuścili świętą ziemię słupską i wynieśli się z własnej nieprzymuszonej woli za rzekę Łebę, porzucając dawne sadyby i złorzecząc na rzeczoną piaszczystą wydmę gdy im dobytek przykryła. Czyż książę słupski Jan Fryderyk w glorii przed wiekami zgasły nie przekonywał i nie prosił, by pozostali przy nim i nie uciekali chyłkiem na drugi brzeg za nim mając jego obietnice. Czyż nie odwrócili się wówczas plecami do owych wydm piaszczystych i do całych w majestacie książęcym ziemi słupskiej? A czyż i teraz gdy wiatr zachodni jednako piaskiem sypie, będą ich sukcesorzy umieli poszanować i z pokorą.” – powiedział przed bitwą Bronisław Nowak, rycerz prezentujący barwy Smołdzina.
Gdy obie strony nie mogły dojść do porozumienia, walka krwawa się rozpoczęła, a że obie strony walczyły dzielnie, nie było innego wyjścia, jak rozejm zawrzeć. Pakt pokojowy podpisali włodarze – książę Księstwa Łebskiego Zbyszko I Samozwaniec, burmistrz Łeby Andrzej Strzechmiński, Lidia Orłowska-Getler, wójt gminy Smołdzino i Katarzyna Woźniak, dyrektor Słowińskiego Parku Narodowego.
– Słowiński Park Narodowy cieszy się z tego, że gminy dostrzegły, że naturalna przyroda jest motorem rozwoju turystyki – stwierdziła Katarzyna Woźniak, dyrektor Słowińskiego Parku Narodowego. – Po raz pierwszy w historii tego parku gminy chwalą się, że mają naturalną, piękną, chronioną przyrodę w swoich granicach i to jest dla nich ważne. Uważam, że wszyscy powinniśmy być dumni z tego miejsca.
Na zakończenie, przed wejściem na wydmy, odsłonięto tablice graniczne, żeby turyści wiedzieli, gdzie jest strona łebska a gdzie smołdzińska.
W tej wojnie nie było przegranych. Promocyjnie wygrali wszyscy. Najważniejsze, że zabawa była przednia, a i media – nie tylko lokalne – pokazały obie strony sporu z dobrej strony. I takich wojen, gdzie wszyscy są zwycięzcami, można by życzyć innym narodom.
Adam Reszka