Za niezwykle udaną imprezę można uznać Rajd Śladami Marszu Śmierci 2012, zorganizowany z inicjatywy PTTK i Towarzystwa Historycznego Gminy Cewice, który odbył się w dniu 17 marca 2012 roku, a to szczególnie dzięki zaangażowaniu szkół i społeczności z Popowa i Łebuni. Przygotowanie w/w przeszło wszelkie oczekiwania uczestników rajdu.
Spotkanie z ludźmi zajmującymi się tematyką Marszu Śmierci, program Kaszubski, niezwykła „Polska” gościnność, zaskoczyła uczestników. W rajdzie uczestniczyła zarówno młodzież szkół podstawowych z Lęborka, Łebuni, Popowa jak i przedstawiciele Słupska, Koszalina, Główczyc, Nowej Wsi Lęborskiej, Mostów, Łeby oraz Zakrzewa, Popowa i Okalic. W Rajdzie uczestniczyło ponad 100 osób. Uczestnicy odwiedzili miejsce ekshumacji w 2010 roku ofiar Marszu Śmierci w okolicy obecnego cmentarza w Łebuni, miejsce samobójczej śmierci ponad 60 osób w 1945 roku w nieistniejącej już leśniczówce Okalice. Kilkukrotnie przekraczali granicę Polsko-Niemiecką z 1939 roku, przechodząc obok byłych budynków służby granicznej zarówno służb Polskich jak i Niemieckich. Odwiedzili dwa cmentarze przedwojenne w Okalicy i Popowie. Kolumna rajdowa rozciągała się na odcinku kilkuset metrów w czym przypominała kolumnę więźniów z 1945 roku. Każdy uczestnik otrzymał plakietkę samoprzylepną, oraz znaczek typu „button” z charakterystycznymi niebieskimi paskami i znakiem „P” na czerwonym trójkącie. Z takim znakiem wędrowali Polscy jeńcy obozu ze Sttuthofu. Co prawda uczestnikom dopisała typowo wiosenna pogoda, w przeciwieństwie do roku 1945 kiedy to przy ponad minus 20 stopniowym mrozie, głodni, w głębokim śniegu, poganiani przez eskortę, w asyście psów pędzono więźniów zarówno pochodzenia polskiego, jak i francuskiego, norweskiego, rosyjskiego, żydowskiego i wielu, wielu innych narodowości.
Ale mimo, że rajd liczył tylko 16 km na trasie Łebunia – Okalice – Popowo – Zakrzewo – Łebunia, dał wyobrażenie o trudach jakie musieli przejść uczestnicy Marszu Śmierci. Wygłodniali, wymęczeni, wymarznięci, zastraszeni, szli w nieznane, szli póki starczało im sił. Wielu nie wytrzymało tempa, mrozu, odległości. Nimi usłana była trasa marszu. Nie darowano im ich słabości. Tych którzy nie dawali rady, rozstrzeliwano po drodze. Nie chowano ich. Kolumna szła dalej. Wielu udało się zbiec, dzięki ich relacjom i tym którzy przeżyli tę gehennę, wiemy dzisiaj o tej makabrze, o cierpieniach tych ludzi. W przeciwieństwie do uczestników rajdu, więźniowie przez pierwsze trzy dni marszu nie otrzymali żadnego pożywienia, natomiast uczestników rajdu zaskoczyła typowo Polska gościnność zarówno w Popowie jak i w Łebuni. Tu strudzeni wędrowcy mogli zaspokoić swoje pragnienie jak i nasycić się do syta. Serdeczne podziękowania wszystkim zaangażowanym w organizację rajdu.
Henryk Żarski