W ubiegłym roku radni miejscy z Lęborka podjęli restrykcyjną uchwałę dotyczącą ustalenia własnych diet. Zdecydowano między innymi, że gdy radny nie przychodzi na komisję Rady Miejskiej lub nie uczestniczy w sesji, nie otrzyma diety. Wprowadzenie oszczędności okrzyknięto jako wielki sukces. Wcześniej radny otrzymywał, nawet jeśli nie pracował, 50% swojej diety.
Dość restrykcyjną uchwałę odczuł radny Jarosław Walaszkowski z PiS. Gdy przez 2 m-ce był chory (po wylewie) i przebywał w szpitalu nie otrzymał diety. Ten przepis miał swoje plusy i minusy, bo wynikały z tego oszczędności w budżecie, jednak choroba nie wybiera i każdy może kiedyś zachorować a wtedy nawet przedstawienie lekarskiego zaświadczenia niczego nie zmieniało.
– Faktycznie tak wyszło, że chorowałem przez pewien czas, ale mi to nie przeszkadza, że nie otrzymałem za ten czas diety – stwierdza radny Jarosław Walaszkowski. – Sami w ubiegłym roku wnioskowaliśmy, by zmniejszyć wynagrodzenie radnych i to nawet o 30 procent, ale większością głosów radnych koalicji zostały zmniejszone tylko o 10 procent plus miedzy innymi propozycję zabrania diety za nieobecność
Jak widać, po roku koalicyjni radni zmienili zdanie. Dlaczego? Spytaliśmy się przewodniczącego Rady Miejskiej Adama Stenkę, też odesłał mnie do członków Komisji Budżetowej. To na jej wniosek odstąpiono od zasady, że nieobecności radnego nic nie usprawiedliwia. Co więcej, teraz nie tylko zaświadczenie lekarskie jest uzasadnieniem do odstąpienia od „ukarania” radnego, ale każde złożone przez niego pisemne usprawiedliwienie złożone na ręce przewodniczącego. To zdaniem radnych opozycji już przesada. Maciej Szreder (SLD) napisał sobie i wręczył przewodniczącemu Rady Miejskiej, Adamowi Stance, usprawiedliwienie za nieobecność do końca kadencji obecnej rady.
– To nie oznacza, że nie będę przychodził na komisje czy na sesji Rady Miejskiej, bo dotychczas tylko raz nie uczestniczyłem w obradach komisji, a raczej spóźniłem się na nią – stwierdza radny Maciej Szreder. – Daty komisji są tak ustalane, że trudno powiedzieć kiedy jaka będzie. To nie jest tak, że my mamy ustalone wcześniej terminy i wiemy kiedy będziemy potrzebni. Na przykład tę sesję zorganizowano w pośpiechu i przez trzy dni odbywały się komisję. Jeśli tam mamy pracować i każde usprawiedliwienie jest przyjmowane to usprawiedliwiłem się do końca kadencji.
Już w ubiegłym roku po podjęciu uchwały w sprawie ustalania stawek diet dla radnych mówiono, że przepis ten to strzał w stopę, bo każdy radny musi liczyć się z tym, że nawet z przyczyn od niego niezależnych może go nie być na komisji lub sesji. Od wczoraj powrócono do poprzednich zasad i za każdą nieobecność usprawiedliwioną przez przewodniczącego RM, radny otrzyma nie mniej niż 50% należnej mu diety.
rak