Dzisiaj kandydat do sejmy Leszek Miller weźmie udział w TVN-owskiej debacie na temat gospodarki i finansów, a tymczasem w poniedziałek spotkał się on z przedstawicielami biznesu w Lęborku podczas spotkania w baszcie NOT. Zapytaliśmy byłego premiera, jak podsumowałby kampanię wyborczą, która dobiega ku końcowi.
– Wbrew temu, co się ogólnie mówi uważam, że to jest interesująca kampania – stwierdza Leszek Miller. – To nie jest tak, że dyskusje i debaty błąkają się po obrzeżach polskich problemów. Myślę, że każdy obywatel, który chce dowiedzieć się czym poszczególne partie polityczne się różnią, może to uczynić. Natomiast martwi mnie zapowiedź stosunkowo niskiej frekwencji. Oprócz tego, że zachęcam państwa do głosowania na naszą listę numer 3, to zachęcam również ogólnie do wzięcia udziału w tych wyborach. Jeśli ktoś mówi, że nie weźmie udziału w głosowaniu, bo jest obrażony na władzę, to i tak udział weźmie, ale odda swój głos komuś innemu. Komuś kto pójdzie, zagłosuje i wrzuci kartkę do urny.
Na pytanie jak podsumowałby swoją kampanię, Miller odpowiedział, że początkowo pytano się go, dlaczego głosuje z Pomorza (przypomnijmy, że w poprzednich wyborach parlamentarnych Miller kandydował z okręgu łodzkiego z listy Samoobrony).
– Kandyduję z Pomorza, nie po to by walczyć z kimś, ale by walczyć o coś – mówi Miller.
Kandydat na posła odniósł się również do zapytania, czy przy obecnym sporze między Grzegorzem Napieralskim a Ryszardem Kaliszem nie chciałby on zostać liderem SLD.
-Teraz nie ma nic ważniejszego, jak dobić do wyborów i uzyskać jak najlepszy wynik – Grzegorzowi Napieralskiemu nic nie grozi do czasu, gdyby się okazało, że w tych wyborach SLD osiągnie zły wynik, to jest poniżej 10 procent. Wynik jednocyfrowy to byłby dla nas zły znak. A konflikt między Napieralskim a Kaliszem, jest kreowany przez media.
W dzisiejszej debacie TVN na temat gospodarki i finansów udział wezmą: Jacek Rostowski (PO), Waldemar Pawlak (PSL), Paweł Poncyljusz (PJN) i Leszek Miller (SLD).