O firmach miejskich, a szczególnie o sytuacji w Miejskim Przedsiębiorstwie Wodociągów i Komunikacji oraz o sposobie zarządzania w spółkach miejskich rozmawiamy z radnym miejskim Maciejem Szrederem. Sprawdżcie dlaczego zdaniem opozycyjnego radnego cena wody w Lęborku musi iść w górę.
– Na ostatniej sesji Rady Miasta przy okazji głosowania nad projektem dotyczącym ustalenia cen wody i ścieków negatywnie wypowiadał się pan na temat Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji. Dlaczego?
– No przede wszystkim dlatego, że firma w 2010 roku wygenerowała stratę w wysokości 600.000 złotych i żeby ją pokryć żąda podwyżki cen wody czyli wyłącznie sięgnięcia do kieszeni mieszkańców Lęborka. Ja rozumiem, jest kryzys. Ceny paliwa i energii poszły w górę, a wszystkie urządzenia są elektryczne, tylko, że w każdej firmie, jak księgowa widzi, że rosną wydatki i może być problem z dopięciem budżetu, to najpierw tnie się koszty. MPWiK przesłał radnym 94. stronicowy dokument, ale nie ma w nim ani jednego słowa o cięciu jakichkolwiek kosztów. Nie ma nawet próby szukania choćby złotówki oszczędności a jednocześnie mamy informację, że na koniec roku wypłacono niektórym pracownikom nagrody z funduszu nagród. Rozumiem to, bo w MPWiK jest kilku wysokiej klasy specjalistów, ale okazuje się, że to nie oni dostali najwyższe nagrody. Średnie statystyczne wynagrodzenie w MPWiK wynosi 4.000 złotych. Na sesji radny Marcin Milczewski stwierdził, że on tyle nie zarabia. Wyjaśniłem mu więc, że jeśli on zarabia mniej, to ktoś zarabia więcej. Na przykład pan Adam Stenka, przewodniczący Rady Miasta zarabia w tej firmie ponad 6.000 złotych, to mamy odpowiedź, skąd ta średnia się bierze. Pani dyrektor zasłaniała się tym, że jest porozumienie płacowe, które obliguje ją do wypłacenia podwyżek. No to moje pytanie jest takie, skoro firma nie generuje dochodu, to skąd ma te podwyżki wypłacić? Okazuje się, że zamiast skupić się na możliwościach zwiększenia dochodów firmy na przykład poprzez pozyskanie nowych odbiorców – choćby z terenu Nowej Wsi Lęborskiej, można nic nie robić a gdy kasa już jest pusta, to zwyczajnie sięgnąć do kieszeni mieszkańców Lęborka.
– Czy wobec tego firma ta jest źle zarządzana?
– Tak i to jest mój największy zarzut. Ale nie jest źle zarządzana dlatego, że tam wszystko się źle robi, tylko dlatego, że na kierowniczych stanowiskach zostały przez pana Namyślaka ulokowane niekompetentne osoby. Pani Elżbieta Milewska nie jest osobą, która zna się na wodociągach. Jednak to już jest za rządów Namyślaka tradycją, że firma ta obsadzana jest nie przez fachowców a politycznie. Swego czasu dyrektorem był tam odwołany ze stanowiska burmistrza Ryszard Wenta, który wcale nie znał się na wodociągach. Najciekawsze było to, że pan Wenta po dwóch miesiącach swojej bytności odebrał jubileuszówkę za 20. lat pracy, bo takie właśnie były umowy w MPWiK-u. Jednak nie będę tutaj o panu Wencie mówił, bo szkoda na to czasu. Tak jak wspomniałem, pani Milewska nie ma zielonego pojęcia o wodociągach. Obecny przewodniczący Rady Miasta, pan Adam Stenka, dostał tam pracę od obecnego burmistrza w 2003 roku nie jako fachowiec tylko jako radny. Podobnie w tym roku, radny pan Krzysztof Siwka dostał od pana Namyślaka pracę w Muzeum Miejskim i też nie jako fachowiec, ale tylko dlatego, że jest radnym. Obaj radni, Stenka i Siwka nie mają przygotowania zawodowego do zajmowanych stanowisk w wodociągach i muzeum, ale są potrzebni panu Namyślakowi do utrzymania władzy w Lęborku. Mało tego, pan Stenka nie mając przygotowania do takiego zawodu został w MPWiK-u szefem Działu Planowania i Rozwoju. A podwładnymi Adama Stenki są inżynierowie z wieloletnim doświadczeniem w tej branży. To jest paranoja i niestety patologia w sprawowania władzy przez burmistrza Namyślaka. Najważniejsze nie jest sprawne i tanie funkcjonowanie miasta ale utrzymanie się burmistrza u władzy, a że za to z własnej kieszeni płacą mieszkańcy Lęborka, to już dla niego nie ma znaczenia.
– Ale przecież dane wskazują, że w Lęborku mamy najtańszą wodę w Polsce?
– I to ma być powód, by jej cenę podwyższać? Jaki to ma sens? Niech firma zajmie się lepszym doborem inwestycji. Dam taki przykład; dziwnym trafem na ul. Bieszki jest planowane przełożenie sieci z terenów prywatnych na teren miejski. Po prostu przez działki domków jednorodzinnych przebiega wodociąg z przyłączami, więc teraz te przyłącza należy wyciągać na zewnątrz i to jest logiczne. Jednak nigdy jeszcze nie zdarzyło się w historii tej firmy, żeby z prywatnego gruntu firma sama i na swój własny koszt wyciągała te przyłącza. Jeśli już, to odbywało się to na koszt właściciela gruntu. Zachodzi tam jednak dziwny zbieg okoliczności, bo jeden z tych prywatnych terenów należy do byłego burmistrza pana Włodzimierza Klaty, a decyzja o tych „porządkach” zapadła w czasie jego kadencji. Próbowałem się dowiadywać, gdzie jeszcze MPWiK wykonuje takie „inwestycje”, że na własny koszt porządkuje teren na prywatnych gruntach. Okazuje się, że takich przykładów brak.
– Kumoterstwo, nepotyzm… te słowa często padały na ostatniej sesji Rady Miejskiej.
– A jak inaczej nazwać obsadzanie stanowisk osobami, które robią kampanie burmistrzowi, zarówno pani Milewska, pan Stenka czy pan Milczewski. Te stanowiska to pewnego rodzaju sposób nagradzania. Jest to przedsiębiorstwo miejskie, a proszę mi podać, kiedy organizowano tam konkurs na jakieś stanowisko pracy. Informacja o wolnym miejscu pracy powinna trafić do urzędu pracy lub powinien być ogłoszony konkurs. Jeśli pracowałaby tam optymalna liczba osób i byliby to fachowcy nic bym nie mówił. A tymczasem pracę tam znalazł syn pana Romana Milczewskiego, Marcin Milczewski obecny radny. Kolejna osoba to żona pana Mirosława Siergieja, który jest dyrektorem Miejskiego Zakładu Komunikacji. Gdyby do tej firmy wszedł niezależny audytor, to dopiero okazałoby się, jak marnowane są tam pieniądze. W okresie kiedy my sprawowaliśmy władzę, (1998-2002) dyrektorem MPWiK został pan Jarosław Jurga, którego nie zatrudniliśmy na etat, ale na kontrakt. Przejął on firmę, która miała 700.000 zł deficytu. Po roku firma miała zysk, co prawda nie duży, ale było to 20.000 na plusie. Mało tego, zlikwidował on wykonywanie prywatnych usług przez pracowników MPWiK, często na sprzęcie firmy, jako działalność prywatną, bo to przecież była działalność konkurencyjna wobec swojej firmy. A teraz? Skandalem jest to, co zrobił pan Roman Milczewski, który jest szefem działu marketingu w MPWiK, jest członkiem Rady Nadzorczej MPWiK i jej byłym wieloletnim przewodniczącym i jednocześnie przewodniczącym związków zawodowych w tej firmie. Zajmując tak ważne stanowiska i funkcje zawarł prywatną umowę na obsługę sieci wodno-kanalizacyjnej z jedną z dużych firm z Lęborka. Za to powinien natychmiast zostać dyscyplinarnie zwolniony z pracy. Po wynikach finansowych firmy widać, że jako szef marketingu zupełnie sobie nie radzi, ale jednocześnie okazuje się, co po cichu mówią pracownicy MPWiK, do dziś jest szarą eminencją, która wszystko i wszystkich w tej firmie trzyma w szachu. Zamiast normalności pan Roman Milczewski jest spokojny o swoją i syna posadkę i a burmistrz Namyślak zgadza się na trwanie tego stanu rzeczy. W swojej opinii do projektu uchwały Rady Miasta o podwyżce cen wody napisał, że nowe czyli wyższe ceny zostały prawidłowo naliczone, a ja jestem w stanie wykazać, że ta podwyżka wody jest wynikiem wieloletniej patologii mianowania i utrzymywania na dobrze płatnych stołkach koalicjantów politycznych burmistrza Namyślaka.
– Jednak takie problemy w MPWiK to nie efekt działalności ostatniego półrocza czy roku. Taka sytuacja trwa przecież już od kilku lat.
– Właśnie o tym mówię i tutaj mam pretensję do burmistrza Namyślaka, który ten system stworzył i utrzymuje, mając w tym swój prywatny interes. Ludzie Ci organizują dla niego i jednocześnie dla siebie kampanię. Przy tym chwytają się różnych sposobów np. umiejętnie szkalując swoich przeciwników, w tym moją osobę. Czując zagrożenie oskarżano mnie o wszystkie niecne w tym mieście sprawy. Przecież gdyby choć część z tego co o mnie mówiono była prawdą to już dawno powinienem gnić w więzieniu. Najbardziej w tym wszystkim przykre jest to, że system stworzony przez pana Namyślaka działa nie na korzyść, ale na koszt mieszkańca Lęborka. Myślę, że lęborczanie powinni dowiedzieć się prawdy, w jaki sposób ta cała machina działa i moje starania, jako radnego, będą szły właśnie w tym kierunku. Na razie rządzi koalicja pana Namyślaka, ale niektórzy radni już się wstydzą tego, że muszą głosować jak im się karze. Większość radnych koalicji nie przyznaje się i wręcz stara się ukryć jak w poszczególnych sprawach głosowali. Dlatego złożyłem wniosek o zainstalowanie systemu jawnego głosowania, by Lęborczanie mogli w każdej chwili sprawdzić jak głosował poszczególny radny. Niech radny ma odwagę stanąć oko w oko z mieszkańcami i wyjaśnić im, dlaczego głosował w taki a nie inny sposób. Dziś media podają, że Rada uchwałę przegłosowała lub odrzuciła, ale to mylące, bo to nie cała rada, ale najczęściej radni koalicji mający większość przegłosowują wszystko to, co burmistrz Namyślak im podsuwa. Coś chyba jednak pęka w koalicji pana Namyślaka, bo na komisjach coraz częściej spotykamy się, że po rzeczowej argumentacji radni koalicji głosują zgodnie z opozycją a w głosowaniu nad podwyżką wody przeciw głosował radny z koalicji, był nim Andrzej Gad.
Witold Namyślak na zewnątrz to taki uśmiechnięty, miły i grzeczny pan. Mało jednak który mieszkaniec Lęborka zdaje sobie sprawę, że to bardzo wyrachowany polityk, który wszystko w tym mieście podporządkował temu, by razem ze swoimi poplecznikami jak najdłużej zajmować dobrze płatne stołki.
– Dziękuję za rozmowę.
Adam Reszka